niedziela, 17 lipca 2011

Terry Pratchett: W północ się odzieję

Informacje ogólne
Wydawca: Prószyński i S-ka
Rok wydania: 2011
Liczba stron: 302
Wymiary: 140 x 200 mm
Cykl: Świat Dysku (tom 105)
Podcykl: Tiffany Obolała (tom 4)
Tytuł oryginału: I Shall Wear Midnight
Tłumaczenie: Piotr W. Cholewa

Ocena
ocena ogólna: 4+/6
fabuła: 4/6
stopień wciągania: 4+/6
humor: 5/6
uczucie własne: 4+/6

Tiffany Obolała jest czarownicą Kredy. W związku ze swoją funkcją ma mnóstwo obowiązków, przez co lata (na miotle oczywiście) wiecznie niewyspana i częstokroć głodna. Wokół zaś zaczynają się dziać dziwne rzeczy - ludzie bardziej niż zwykle nienawidzą czarownic. Wkrótce okazuje się, że wszystkiemu winny jest widmowy mężczyzna bez oczu, którego dwa lata wcześniej niechcący przywołała Tiffany. Teraz będzie musiała się z nim rozprawić.

Do lektury tej książki podchodziłam z lekkim niepokojem. Jak pisałam w poprzedniej notce lubię Pratchett'a, ale akurat ten podcykl Świata Dysku podobał mi się najmniej, więc miałam spore wątpliwości. Z drugiej jednak strony, skoro już napisałam do wydawcy i dostałam od niego książkę, to trzeba się było w końcu za nią wziąć. Cieszę się, że udało mi się zmobilizować, bo książka jest lepsza niż sądziłam :)

Chyba za dawno nie czytałam Pratchett'a, bo zapomniałam jakie jego książki potrafią być zabawne. Właśnie humor jest tym, co ratuje w moich oczach początek tej książki, bo początek moim zdaniem nie jest zbyt wciągający. Potem coś w opowieści przeskakuje i tak mniej więcej od połowy człowiek zaczyna czytać z zapartym tchem, zastanawiając się co jeszcze autor wymyśli. I zakończenie mi się bardzo podoba. Może ja romantyczką jestem, ale mi się podoba i już. Jest wręcz takie, że z niecierpliwością będę czekać na kolejną część z tego pod cyklu.

Generalnie polecam, ale jednak po przeczytaniu poprzednich części o Tiffany, które są... cóż... będę próbować je czytać jeszcze raz w przekładzie Cholewy, może w tym wydaniu nie będą takie złe...

Książkę otrzymałam od wydawnictwa Prószyński i S-ka.

Świat Dysku i ja

Fanką Pratchett'a zaczęłam być w liceum i chyba wtedy też przeczytałam większość jego książek z serii Świata Dysku wydanych po polsku. Będąc na studiach jakiś czas kupowałam kolejne ukazujące się tomy i czytałam je na bieżąco. Potem któryś kolejny z nich tak mnie rozczarował, że przestałam kupować i zaczęłam czekać, aż pokażą się w bibliotece (mieszkałam wtedy w Warszawie, więc nie trwało to znowu tak długo), zaś rok temu kupiłam sobie czytnik ebooków i postanowiłam nie kupować już żadnych więcej książek.
W chwili obecnej przeczytałam prawie wszystkie powieści z serii Dysku, brakuje mi do kompletu tylko Maurycego i Niewidocznych Akademików. Tą drugą książkę nawet zaczęłam jakiś czas temu, ale chyba nie miałam totalnie wtedy ochoty na Pratchett'a, bo nie przebrnęłam przez nią. Faktem jest że nie należy ona jednego z mniej przeze mnie lubianego podcyklu serii.
W "Świecie dysku" można wyróżnić sześć podcykli*: o Rincewindzie, o czarownicach, o Śmierci o straży miejskiej, o Moiście von Lipwigu i o Tiffany Obolałej (jakby się człowiek uparł, to pewnie można i więcej, ale podział na te sześć jest najpopularniejszy). Moim ulubionym cyklem jest ten o straży, ja po prostu kocham Marchewę! Niestety w ostatnich książkach tej serii jest zdecydowanie więcej Vimesa niż Marchewy i choć Vimes też jest fajny, to jednak cierpię, że jest tak mało mojego ulubionego bohatera.
Drugim w kolejności lubienia podcyklem jest ten o Śmierci. Ten żywy szkielet mówiący WIELKIMI LITERAMI jest postacią genialną. Często występuje także w książkach spoza swojego podcyklu, jako postać epizodyczna.
Pozostałe podcykle lubię chyba podobnie. Najmniej chyba podoba mi się ten o Tiffany Obolałej, ale po przeczytaniu W północ się odzieję (recenzja w najbliższym czasie) uważam, że na moją ocenę mógł mieć wpływ fakt, że ja pierwsze dwie części tego cyklu czytałam w wydaniu tłumaczonym przez Dorotę Malinowską-Grupińską a nie Piotra W. Cholewę, który tłumaczył całą resztę cyklu, i który dla tego cyklu jest tłumaczem genialnym.
Jeżeli miałabym wybrać moje ulubione książki z serii Świata Dysku, to zdecydowanie najwięcej z nich będzie z cyklu o straży, można chyba wręcz powiedzieć, że wszystkie. Zaś najbardziej naj z tych naj są Straż! Straż, Zbrojnymi i Na glinianych nogach. Z pozostałych cykli najlepsze moim zdaniem są: Ciekawe czasy, Kosiarz, Mort i Równoumagicznienie, a przynajmniej tak to w tej chwili pamiętam ;) Jest dość prawdopodobne, że za jakiś czas spróbuję wrócić to niektórych części tej serii i wtedy okaże się jak odbierać je będę w kolejnym czytaniu ;)

*Istnieją pojedyncze książki z serii, które nie należą do żadnego z wymienionych podcykli

wtorek, 5 lipca 2011

Terry Goodkind: Filary świata

Informacje ogólne
Wydawca: Rebis
Rok wydania: 2002
Objętość: 508 stron, 167 tys. słów
Cykl: Miecz Prawdy (tom 7)
Tytuł oryginału: Pillars of Creation
Tłumaczenie: Lucyna Targosz

Ocena
ocena ogólna: 4/6
fabuła: 4/6
stopień wciągania: 5+/6
uczucie własne: 3/6


Jak już pisałam przy recenzji poprzednich tomów, mi w książkach Goodkinda najbardziej podobają się przygody Richarda. Pod tym względem Filary świata były dla mnie książką okropną, bo z przygód Richarda jest tam praktycznie jeden rozdział!
Zresztą jakoś tak od początku ta książka mnie denerwowała. Ja rozumiem, że ci źli chcą zrobić Richardowi krzywdę, ale żeby dobrzy też chcieli mu zrobić krzywdę w przekonaniu, że to on odpowiada za całe zło tego świata, to dla mnie już przesada. Ja wiem, to jest kwestia pomysłu na fabułę, ale mnie się ten konkretny pomysł nie podoba i nic nie jestem w stanie na to poradzić.

Kolejnym minusem Filarów świata jest postać pewnego zboczeńca (podobnego w zachowaniu do tego z Świątyni wichrów), który wymyślił sobie, że jest pępkiem świata. Ja nic nie mam do jego mani wielkości, akurat ona dla fabuły była dość istotna, ale całą resztę autor mógł sobie darować, zostając co najwyżej przy jego brutalności

Jak już sobie ponarzekałam, to przejdę teraz może do jakiegoś opisu. ;)

Filary świata opowiadają o dwójce, całkowicie pozbawionych daru, rodzeństwa Richarda. Główną bohaterką jest Jennsen, jej brat jest postacią ważną, aczkolwiek bardziej marginalną.
Jennsen przez całe swoje życie kryła się wraz z matką przed lordem Rahlem, który pragnął jej śmierci. Od kilku lat żyły spokojnie w odosobnieniu, ich spokój jednak zmąciło znalezienie prze Jennsen zmarłego żołnierza. Czyżby wysłannicy władcy D'Hary pochwycili ich trop? Wszystkie przesłanki wydają się na to wskazywać, zaś ważnym sprzymierzeńcem okazuje się spotkany przypadkiem podróżny z dalekiego południa. Czy jednak wszystkie jego słowa są prawdziwe?

W Filarach świata widzimy jak przeinaczając i zatajając fakty, można łatwo manipulować uczuciami i czynami ludzi. Jennsen daje się przekonać, że Richard jest odpowiedzialny za całe zło tego świata i ignoruje przeczące temu przesłanki. Ta jej postawa spowodowała, że po kilku rozdziałach nie wytrzymałam i przeczytałam zakończenie, a dopiero później doczytałam resztę.

Generalnie jestem tą książką mocno zawiedziona. Pomijając już pomysł, który sam w sobie mi się nie spodobał, to mam wrażenie, że fabuła miała sporo nie załatanych dziur, choć może jest to moje subiektywne odczucie. Mam nadzieję, że następne tomy, z których kolejny zamierzam zaraz zacząć czytać, zamiast denerwować będą mnie zachwycać, bo kolejnego tak słabego tomu chyba nie przetrzymam. No, ale jak chce się dalej czytać cykl, to trzeba się czasem przemęczyć.

Książkę czytałam na czytniku.

niedziela, 3 lipca 2011

Jeffery Deaver: Hak

Informacje ogólne
Wydawca: Prószyński i S-ka
Rok wydania: 2011
Liczba stron: 448
Wymiary: 140 x 200 mm
Tytuł oryginału: Edge
Tłumaczenie: Łukasz Praski

Ocena
ocena ogólna: 4+/6
fabuła: 4+/6
stopień wciągania: 4+/6
uczucie własne: 4+/6

Moim zdaniem ta książka powinna nosić tytuł „Gra”. Ulubioną rozrywką głównego bohatera - agenta Corte - są gry planszowe i w powieści jest pełno jego przemyśleń o różnego typu grach*. Książka podzielona jest na kilka części, z których każda rozgrywa się w jeden dzień. Poszczególne z nich opatrzone są mottami z instrukcji różnych gier planszowych.

Agent Corte jest „owczarkiem”, czyli osobą opracowującą i realizującą plan ochrony powierzonych agencji obiektów. Obiekt to bezosobowa nazwa dla chronionego człowieka, bo do obiektów nie wolno się przywiązywać. Należy za wszelką cenę chronić ich życie, ale nic ponadto. Owczarka i obiekt nie może nic łączyć.
Corte dostaje zadanie ochrony rodziny Kesslerów składającej się z męża policjanta, jego nastoletniej córki oraz żony zajmującej się wychowywaniem pasierbicy. W ich domu przebywa jeszcze czasowo siostra pani Kessler, która także zostaje objęta ochroną. Agent postanawia całą czwórkę umieścić w schronie (czyli bezpiecznym domu), co spotyka się z duży oporem ze strony policjanta. W końcu staje na tym, że dorośli udają się do schronu, dziewczynka zaś trafia pod opiekę przyjaciela rodziny, z całkowitym zakazem kontaktowania się z otoczeniem.
Sprawa Kesslerów jest dla Cortego sprawą szczególną. Zbieraczem, który zagraża jej członkom, jest Henry Loving, przestępca, który kilka lat wcześniej zabił mentora Coretego. Zbieracz jest złoczyńcą, który ma za zadanie wydobyć z ofiary potrzebne zleceniodawcy informację. Loving jest szczególnie zdolnym i bezwzględnym zbieraczem, który dążąc do celu doskonale potrafi wykorzystać innych ludzi. Ma talent do znajdowanie na nich doskonałych haków**.
Ze wględu na osobę zbieracza, poczynania Coretego oceniane są przez pryzmat jego chęci zemsty. Powiązani z nim ludzie podejrzewają, że bardziej zależy mu na schwytaniu Lovinga, niż na ochronie powierzonych mu obiektów. Czy tak jest naprawdę? Czy Kesslerowie są bezpieczni pod opieką tego owczarka? Czy uda się schwytać zbieracza? Na te pytania może wam odpowiedzieć tylko lektura tej książki ;)

Powieść czytało mi się dobrze. Częste odniesienia do gier nadają lekturze szczególnego kolorytu. Choć fabuła na pierwszy rzut oka nie porywa, to podział książki na kilkukartkowe rozdziały sprawia, że czyta się ją bardzo szybko. Kilkakrotnie zdarzało mi się, że przerwałam czytanie sporo później niż planowałam.

Jak na książkę sensacyjną przystało, Hak jest pełen zaskakujących zwrotów akcji, które burzą wszystkie teorie zarówno czytelnika, jak i agenta Cortego. Deaver cały czas myli tropy, obraca wszystko o sto osiemdziesiąt stopni i co rusz wpuszcza czytelnika w maliny, aby na końcu rozłożyć ręce i powiedzieć: „No, a tego to się zupełnie nie spodziewaliście.”
Dla każdego, kto tak jak ja, lubi książki, w których pełno jest zwrotów akcji i trudno jest cokolwiek przewidzieć, Hak będzie doskonałym umileniem wieczoru. Należy tyko uważać, aby ten wieczór nie przemienił się niespodziewanie w noc ;) Jako odprężającą i niewymagającą lekturę serdecznie polecam.

*nie planszowych, raczej z ogólnej teorii gier (edit 07.07.2011)
**stąd tytuł
Książkę otrzymałam od wydawnictwa Prószyński i S-ka.

sobota, 2 lipca 2011

Maite Carranza: Przekleństwo Odi

Informacje ogólne
Wydawca: Jaguar
Rok wydania: 2009
Liczba stron: 350
Wymiary: 135 x 205 mm
ISBN: 978-83-60010-79-2
Trylogia Wojna czarownic (tom 3)
Tytuł oryginału: La maldicion de Odi
Tłumaczenie: Marcin Sarna

Ocena
ocena ogólna: 4-/6
fabuła: 4-/6
stopień wciągania: 4+/6
uczucie własne: 4=/6

Przekleństwo Odi to ostatni tom trylogii Wojna czarownic. Książkę czytało mi się dobrze, ale zdecydowanie słabiej niż poprzednią część. Akcja rozpoczyna się dokładnie w momencie zakończenia poprzedniego tomu. Przekleństwo Odi z powrotem przenosi nasz w teraźniejszość, gdzie krwiorwiorzercze Odisz chcą dopaść Dianę. Zakończenie zaś definitywnie zamyka losy wybranki.

[osoby przed lekturą poprzedniej części proszone są o nie czytanie tego akapitu]
Okazuje się, że Selene myliła się co do Gunara. Dla niego zabicie wilczycy było aktem zemsty za śmierć córeczki i ukochanej. Gunar wcale nie chciał wydać ich w ręce swojej Lodowej Damy i to dążenie Selen na północ spowodowało dalsze komplikacje. Selen jest przekonana, że Gunar nadal kłamie, zaś jego celem jest dostarczenie Anaid matce. Ich córka ma co do tego odmienne zdanie.
Anaid nie bardzo wie, co powinna zrobić. Jest zafascynowana światem Odisz, chce czerpać garściami z życia, choć z drugiej strony zdaje sobie sprawę, że jest wybranką i mam w związku z tym obowiązki. Jej dążenie do odzyskania względów Rocka komplikuje i tak już skomplikowaną sytuację. W tym czasie zaś Odisch i Omar szykują się do decydującego starcia. Jak wybranka wpłynie na losy tej bitwy?

[dalej już dla wszystkich]
Książkę czytało mi się dobrze, niestety tylko dobrze. Nie spisuję autorki na straty, ale mocno bym się zastanawiała przed sięgnięciem po kolejną jej książkę. Bo o ile przygody Selene pasjonowały, to perypetię jej córki powodują co najwyżej zadziwienie i ciekawość co też ona jeszcze wymyśli i zrobi nie tak. Polecam bardzo umiarkowanie.

Książkę czytałam na czytniku.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...