Długo zastanawiałam się jak napisać o tej książce: przyjąć założenie z blurba, czy jednak zrobić to całkowicie inaczej. W końcu ta druga alternatywa zwyciężyła. Powodem jest to, że zarówno blurb, jak większość recenzji zdradza zakończenie tej opowieści. Nie można powiedzieć, że jest to typowy spoiler i ja doskonale rozumiem dlaczego tak się dzieje, jestem jednak pewna, że lepiej by mi się czytało tę książkę, gdybym nie miała tej wiedzy. Czy bym po nią sięgnęła to sprawa kompletnie inna, niestety obawiam się, że tak by się nie stało. Tak więc tych, którym moja recenzja wyda się dostatecznie zachęcająca, przestrzegam przed blurbem i szukaniem innych informacji w sieci (bo większość z nich zdradza zakończenie), inni zaś niech sobie jeszcze coś niecoś na ten temat poczytają, może mimo wszystko temat ich zainteresuje. Z powyższych przyczyn nie podaję oryginalnego tytułu tej angielskiej powieści, ani alternatywnego polskiego, bo za dużo zdradzają. Nie jest problemem je znaleźć.
Której imię wymazano opowiada o dorastaniu i dorosłym życiu Joanny - córki kanonika i siłą nawróconej za chrześcijaństwo Saski. Joanna była najmłodszą z trójki rodzeństwa i jedyną dziewczynką w rodzinie. Dlatego też to z nią matka dzieliła sekret opowieści o swoich bogach, którego bała się powierzyć synom.
Jest IX wiek, wczesne średniowiecze w Europie. Analfabetyzm jest powszechny i akceptowany. Tylko księża i nieliczni świeccy umieją czytać i pisać. Wykształcona kobieta to kuriozum, coś przeciwnego naturze. Pęd Joanny do wiedzy drażni jej ojca, dziewczyna musi ukrywać przed nim swoje umiejętności. Czy w takich warunkach są jakiekolwiek szanse na to, aby mogła zostać uczonym?
Której imię wymazano łączy w sobie sprawnie napisaną historię z opisem średniowiecznych realiów. Fabuła jest dobrze skonstruowana i wciągająca, tak że naprawdę trudno się od tej książki oderwać. Moim zdaniem książka jest genialna i warta polecenia każdemu. Na mój zachwyt może trzeba spojrzeć przez pryzmat faktu, że ja generalnie książki historyczne lubię, ale niezależnie od tego serdecznie ją polecam wszystkim :)
Jednym minusem książki jest tłumaczenie, które jest nie tyle złe, co nie wiarygodne. W książce jest fragment, w którym Joanna podaje się za mężczyznę i jej sekret zna jeden człowiek z jej otoczenia. W tym kawałku wszystkie prywatne rozmowy między nimi są przetłumaczone z żeńskimi końcówkami (w angielskim nie ma odmiany czasowników przez osoby), co wydaje mi się bardzo niewiarygodne. Wielokrotnie bohaterowie nie mają pewności czy ktoś ich przypadkiem nie usłyszy i rozmawianie w ten sposób wydaje się całkowicie niepotrzebnym ryzykiem (wystarczy jedno podsłuchane słowo), zaś, że Joannie, za podawanie się za mężczyznę, groziła śmierć (prawdopodobnie w męczarniach). Dlatego też uważam, że tłumaczenie w tym miejscu jest dość niefortunne.
Pomijając jednak ten drobny minus, książka jest znakomita. Bardzo szybko wciąga i zmusza do dalszego zgłębianie treści. Autorce, w zgrabny sposób, udało się wpleść w fabułę wątek romansowy, który dodaje całości pikanterii. Choć można by powiedzieć, że był on nieodzowny, aby historia skończyła się tak, jak skończyć musiała, czyli zgodnie z informacjami zawartymi w źródłach.
Na końcu książki mamy jeszcze posłowie, w którym autorka wyjaśnia, które z wydarzeń nie były całkowicie zgodne z prawdą historyczną i motywuje swoje przekonanie, co do istnienia jednej z przedstawionych postaci historycznych. Ja osobiście jestem skłonna całkowicie w to uwierzyć.
Której imię wymazano to książka naprawdę warta przeczytania. Moim zdaniem każdy, kto lubi książki historyczne, powinien koniecznie po nią sięgnąć. Ja już sama nie wiem, jak mam wyrazić zachwyt dla tej książki, ale wierzcie mi, że jestem nią oczarowana. Po prostu bardzo, bardzo polecam :)
*Książki słuchałam.
Z pewnością jeżeli ją gdzieś spotkam i będzie okazja to zakupię :-)
OdpowiedzUsuńFajna recenzja, książka brzmi bardzo zachęcająco ;) Chętnie bym przeczytała.
OdpowiedzUsuńJeszcze raz serdecznie polecam :)
OdpowiedzUsuńNiestety najnowsze wydanie (2011) ma właśnie ten drugi, za dużo zdradzający, tytuł :(
Czytałam ją bodajże dwa lata temu i pokochałam tę książkę. Też jestem skłonna uwierzyć, że to w całości jest prawda. Pewnego dnia pewien "wybitny mediewista" zawitał w progach mojego liceum i mieliśmy zadawać mu pytania o średniowiecze. Zapytałam właśnie o TO. Jego odpowiedź mnie nie usatysfakcjonowała. A szkoda.
OdpowiedzUsuńPoza tym nie uważam, żeby zdradzenie tytułu alternatywnego wiele szkodziło książce. Pewnie więcej osób by się pokusiło o przeczytanie, bo temat frapujący. Ja sama pewnie bym zdradziła, ponieważ, jak już wspomniałam, nie rozumiem, dlaczego to miałoby przeszkodzić w odbiorze. Książka jest rewelacyjna pod każdym względem. A fragmentu z odmianą nie przyuważyłam. A może przyuważyłam, tylko nie pamiętam :)).
Mi przeszkadzała ta znajomość zakończenia, bo cały czas czekałam kiedy TO się zdarzy. Ona w opactwie, ja czekam na TO, ona jedzie do Rzymu, ja czekam na TO, no i tak aż TO się zdarzyło.
OdpowiedzUsuńA potem, czekałam na drugie TO... trochę mnie to denerwowało... no dobra, słowo trochę to duży eufemizm w tym przypadku... dlatego podjęłam decyzję, aby nie pisać zbyt dokładnie o czym jest ta książka. Aczkolwiek całkowicie się z Tobą zgadzam, że podanie tej informacji może skusić więcej osób po sięgnięcie po tę książkę... Zawsze jest coś za coś ;)
Czytałam i bardzo mi się podobała, mimo iż wiedziałam, o czym będzie, z grubsza. Po przeczytaniu gdzieś w sieci natknęłam się na ciekawą dyskusję o prawdziwości założeń uczynionych w książce. Co prawda nie rozwiały one moich wątpliwości, ale dobrze się czytało, szkoda, że już nie pamiętam, gdzie to czytałam...
OdpowiedzUsuńMi też się bardzo podobało mimo tego, że wiedziałam jak to się skończy, ale jakbym nie wiedziała to by mi się podobało bardziej ;)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że nie pamiętasz gdzie ta dyskusja :(
Majaczy mi się, że na biblionetce, ale pod książką nic nie ma, może to było gdzieś w wątku typu "co ostatnio przeczytałeś"... ech, nie wiem, naprawdę.
OdpowiedzUsuń