niedziela, 29 lipca 2012

Waris Dirie, Cathleen Miller: Kwiat pustyni: Z namiotu nomadów do Nowego Jorku

Informacje ogólne
Wydawca:
Rok wydania: 1997
Objętość: 65 tys. słów
Cykl: Waris Dirie (tom 1)
Tytuł oryginału: Desert Flower
Tłumaczenie: Marek Wrześniewski
Kwiat pustyni jest powieścią autobiograficzną opowiadającą historię Waris Dirie - Somalijki, której udało się wyrwać z Afryki i zostać znaną zachodnią modelką. Pod względem samej historii nie jest to książka szczególnie ciekawa czy wciągająca, ale nie to jest w niej najważniejsze. Najistotniejsze jest przesłanie i uświadomienie zachodniemu czytelnikowi tego co spotyka afrykańskie dziewczynki i co potem wpływa na życie tych kobiet każdego dnia.
Waris Dirie w wieku 5 lat została obrzezana. Dla mnie na pierwszy rzut oka nie brzmi to znowu tak strasznie. Wszak obrzezanie mężczyzn, o którym chyba każdy z nas słyszał, nie jawi jako coś aż tak strasznego i czasem jest stosowane także z powodów medycznych.
Jednak obrzezanie kobiet to zupełnie inna sprawa! W trakcie takiego "zabiegu" dziewczynce usuwana jest, w najlepszym przypadku, zewnętrzna część łechtaczki, w najgorszym zaś całe zewnętrzne genitalia, potem zaś następuje ciasne zaszycie, które powoduje, że mocz i krew mogą wydostawać się tylko po kropelce.

Popatrzyłam między nogi i zobaczyłam, jak znachorka szykuje się do roboty. Wyglądała jak zwyczajna somalijska staruszka - barwny zawój wokół głowy, jasna bawełniana suknia - ale na jej twarzy nie było nawet cienia uśmiechu. Patrząc na mnie tępym wzrokiem, sięgnęła do torby zrobionej z kawałka starego sukna. Śledziłam jej ruchy, bo bardzo byłam ciekawa, czym będzie mnie ciąć. Spodziewałam się jakiegoś wielkiego noża, ale ona wyciągnęła mały płócienny woreczek, wyłowiła z niego złamaną żyletkę i zaczęła ją dokładnie oglądać. Słońce było jeszcze pod horyzontem. Wokół nas pojawiały się już kolory i choć szczegóły obrazu były rozmazane, na wyszczerbionym ostrzu dostrzegłam zaschniętą krew. Znachorka splunęła na żyletkę i zaczęła ją wycierać o suknię. W tym momencie zrobiło mi się ciemno przed oczami - to matka przesłoniła mi je szarfą.
A potem dowiedziałam się, jak to jest, gdy ci wycinają część ciała. Słyszałam odgłosy tępego narzędzia rżnącego w tę i nazad moją własną skórę. Kiedy to sobie przypomnę, wprost nie mogę uwierzyć, że sama to przeżyłam. Zupełnie jakby chodziło o kogoś innego. Nie da się tego opisać słowami żadnego języka. To tak, jakby ci ktoś obcinał na żywca rękę albo nogę, tyle że ta ręka czy noga jest najbardziej czułą częścią twojego ciała. Mimo to nawet nie drgnęłam, bo pamiętałam o Aman i wiedziałam, że nie ma odwrotu. No i chciałam, żeby mama była ze mnie dumna.
Siedziałam jak skamieniała, wmawiając sobie, że im mniej się będę ruszać, tym krócej to będzie trwało. W końcu jednak nogi przestały mnie słuchać i zadrgały niepokojąco. Zaczęłam prosić Boga, żeby się to wszystko skończyło. Wysłuchał mnie - zemdlałam. Kiedy odzyskałam przytomność, zdawało mi się, że już po wszystkim, ale najgorsze miało dopiero nadejść. Opaska spadła mi z oczu i zobaczyłam, że morderczyni zgromadziła przy sobie mnóstwo kolców z rosnącej w pobliżu akacji. Przekłuwała nimi to, co pozostało po zabiegu, a potem przeciągała przez dziury grubą, białą nić. Nogi miałam zupełnie odrętwiałe, ale płonący między nimi ból był tak silny, że chciałam umrzeć. W pewnym momencie doznałam uczucia, jakbym uniosła się nad ziemię. Ból został gdzieś pode mną: fruwałam ponad tą przerażającą sceną, obserwując kobietę zszywającą moje zmaltretowane ciało tulone przez biedną matkę. I wtedy poczułam niesamowity spokój - nic mnie już nie bolało i niczego się nie bałam.
Gdy otworzyłam oczy, tej strasznej kobiety już nie było. Chyba mnie przesunęły, bo leżałam na ziemi, obok kamienia. Moje nogi od kostek aż po biodra były związane szmatami tak, że nie mogłam się ruszyć. Rozejrzałam się, szukając matki, ale sobie poszła, więc leżałam samotnie, czekając, co będzie dalej. Obróciłam głowę w stronę kamienia: był zbryzgany krwią, jakby zarżnięto właśnie jakieś bydlę. Moje ciało, moja płeć, leżało tam, wysychając w słońcu.


Waris miała szczęście. Mimo strasznych warunków, w jakich przebiegło jej okaleczenie, rany w końcu się zagoiły i dziewczynka wróciła do zdrowia. Wiele innych dziewcząt nie miało tego szczęścia. Zginęły od upływu krwi albo zakażenia.

Byłam przekonana, że to już koniec cierpień - dopóki nie zachciało mi się sikać. [...] Kiedy wydusiłam z siebie pierwszą kroplę, poczułam, jakby ktoś polewał mi ciało kwasem. Po znachorskim szyciu pozostał tylko maleńki otwór, wielkości łebka od zapałki. Chodzi o to, żeby przyszły mąż miał pewność, że nowo poślubiona żona nie zażywała seksu, zanim on jej nie dotknął. Skutkiem tego mój mocz zbierał się w świeżej ranie i dopiero potem ściekał po udach cienkim strumyczkiem. Zaczęłam wyć. Nie pisnęłam nawet, gdy morderczyni cięła mnie na strzępy, ale teraz zabolało mnie tak strasznie, że nie wytrzymałam.

Także po zagojeniu się ran kobiety narażone są na dalsze cierpienia. Oddawanie moczu jest nieprzyjemne i trwa każdorazowo około 10 minut, miesiączki zaś są koszmarem. Waris co miesiąc cierpiała ponad tydzień z powodu nagromadzonej i niemogącej się wydostać krwi menstruacyjnej. Wielokrotnie ból był tak silny, że mdlała nie mogą go znieść. W końcu zdecydowała się na operację poszerzenia wyjścia z pochwy, jednak miała na nią szansę tylko dlatego, że mieszkała już wtedy w Wielkiej Brytanii.

Ostatnim, ale nie najmniej ważnym efektem obrzezania, jest okaleczenie sfery seksualnej kobiet. To okaleczenie służy mężczyzną do zdobywania władzy na kobietami i do ich całkowitego uprzedmiotowienia. W społeczeństwie, w którym obrzezania kobiet jest normą, tylko mężczyźni mogą czerpać przyjemność z seksu. Kobiety są przedmiotem, który ma dostarczać przyjemności i być posłuszny. Noc poślubna jest dla dziewczyny koszmarem, bo częstokroć ich mężowie otwierają je nożem. Obrzezanie powoduje także problemy z porodem, bo pozostały po zszyciu otwór jest zbyt mały, aby mogła się przez niego przedostać główka dziecka. W efekcie rozrywa ona kobietę co może spowodować jej śmierć poprzez niepowstrzymany krwotok.

Straszny jest nie tylko fakt okaleczania w ten sposób tak wielu kobiet. Jeszcze straszniejsze jest społeczne przyzwolenie na ten proceder. To, że same dziewczynki dążą do bycia obrzezanymi, aby wreszcie móc być prawdziwymi kobietami. Kobiety o nietkniętych obrzezaniem genitaliach uważane są za niezdolne do małżeństwa, nieczyste, i żaden prawdziwy mężczyzna nie weźmie ich poważnie pod uwagę. To, że ich matki nie wyobrażają sobie postępować inaczej.

Wydawało by się, że wzmożona emigracja z Afryki, zmniejszy skalę zjawiska. Niestety przybysze przywożą ze sobą swoje zwyczaje i obecnie okaleczenia kobiet dzieją się także na zachodzie. Zresztą fakt, że książkę przesłuchałam właśnie teraz, wiąże się z przeczytaniem przeze mnie artykułu w wyborczej mówiącym o okaleczeniach, które dzieją się obecnie w Londynie:
"Turystyka obrzezaniowa" w Anglii to całkiem nowe zjawisko społeczne. Do tej pory imigranci z krajów zachodniej Europy zabierali swoje córki w rodzinne strony - do Somalii, Ghany, Egiptu, Wybrzeża Kości Słoniowej i Etiopii - by tam kultywować straszną z punktu widzenia Zachodu tradycję.

Jak dowodzi Isabelle Gillette-Faye, szefowa walczącej z kobiecym obrzezaniem francuskiej organizacji GAMS, Wielka Brytania przyciąga potencjalnych klientów lekarzy przeprowadzających na czarno obrzezanie, bo słynie z tolerancyjnego podejścia do imigranckich społeczności.[..]

Organizacja Forward walcząca z obrzezaniem kobiet na Wyspach szacuje, że w Wielkiej Brytanii zabieg ten przeszło już ok. 100 tys. osób. Co roku w grupie ryzyka znajduje się ok. 22 tys. nastolatek, w tym 6 tys. w samym tylko Londynie. W kwietniu "Sunday Times" pochwalił się, że jego dziennikarzom udało się sfilmować lekarzy, którzy deklarowali, że mogą dokonać nielegalnego zabiegu za 750 funtów. [...]

Zdaniem WHO na całym świecie żyje ok. 140 mln obrzezanych kobiet, z czego ponad 90 mln w Afryce. W Egipcie, Somalii czy Mali odsetek okaleczonych wynosi niemal 90 proc. Amnesty International i Parlament Europejski szacują, że co najmniej pół miliona okaleczonych żyje w krajach UE. Praktyką tą zagrożonych jest bowiem blisko 200 tys. mieszkających w Unii dziewczynek z imigranckich rodzin.


Książki słuchałam.

Maciej Słomczyński: Powiem wam, jak zginął

Informacje ogólne
Rok wydania: 1959
Objętość: 56 tys. słów
Cykl: Joe Alex (tom 1)

Ocena*
ocena ogólna: 4+/6
fabuła: 4+/6
stopień wciągania: 4+/6
uczucie własne: 4+/6
Powiem wam, jak zginął to kolejna z książek, które doczekały się przesłuchania z uwagi na chwilowy brak możliwości uzupełnienia mp3. I po raz kolejny wyszło mi to na dobre, gdyż książka mi się podobała.

Powiem wam, jak zginął to historia pewnego morderstwa opowiadanego z ciekawej perspektywy. Joe Aleks (pod takim pseudonimem Słomczyński wydał tę książkę) jest pisarzem kryminałów mającym właśnie stworzyć kolejną powieść. W poszukiwaniu natchnienia trafia do domu przyjaciela z wojska - znanego chemika. Jeszcze przed wyruszeniem dowiaduje się, że naukowcom grozi niebezpieczeństwo zapowiadane przez tajemniczy anonim wysłany do policji.
Natchniony sytuacją Joe zaczyna pisać swoją powieść wybierając spośród obecnych w rezydencji zabójcę i ofiarę. Wkrótce okazuje się, że wytypowana osoba rzeczywiście zostaje zamordowana. Znalezienie mordercy okazuje się bardzo trudne, bo w każdym z przypadków brak albo możliwości albo motywu.

Książka mi się podobała. Na pewno w najbliższym czasie wezmę się za słuchanie kolejnej książki z serii. Ciekawą konstrukcją jest koncepcja książki w książce, choć zdaję sobie sprawę, że nie jest to szczególnie nowatorski pomysł. W każdym bądź razie książkę polecam :)

*Książki słuchałam. Czytał Leszek Filipowicz.

sobota, 28 lipca 2012

Frank Herbert: Mesjasz Diuny

Informacje ogólne
Rok wydania: 1992
Objętość: 71 tys. słów
Cykl: Kroniki Diuny (tom 2)
Tytuł oryginału: Dune Messiah
Tłumaczenie: Marek Marszał

Ocena*
ocena ogólna: 5/6
fabuła: 5/6
stopień wciągania: 5/6
uczucie własne: 5/6
Brak dostępu do moich audiobookowych zasobów ma jedną zasadniczą zaletę - przesłuchuje wszystko co dawno temu nagrałam sobie na mp3-kę :) Tym razem trafiło na Mesjasza Diuny.

Po tym jak zachłysnęłam się Dziuną natychmiast nagrałam Mesjasza na mp3 i zaczęłam słuchać, ale nie byłam w stanie. Tak bardzo byłam przywiązana do Pola, że słuchanie o spisku dążącym do jego obalenia za bardzo mnie denerwowało. Porzuciłam więc tę książkę i tak negatywnie się nastawiłam do jej słuchania, że zapewne długo by sobie jeszcze poczekała, gdyby nie moja obecna mp3kowa sytuacja. A byłoby szkoda...

Zawiązany zostaje spisek dążący do obalenia nowego imperatora. Księżniczka Irulana - jego oficjalna, ale nie rzeczywista, żona także do niego przystępuje. Już wcześniej podawała Chani środki antykoncepcyjne, przeciwdziałając urodzeniu przez nią następcy tronu. Mimo braku dziecka, Pol kategorycznie odmawia współżycia z Irulaną.
Na dwór imperatora trafia ghola stworzony z ocalonego ciała Idaho. Mimo świadomości, że nie jest to stary przyjaciel, a tylko nowa istota w jego ciele, Pol nie umie odrzucić podarku.

Mesjasza słuchało mi się bardzo dobrze. Nie było już takiego zachłyśnięcia i zachwytu jak przy Diunie, ale nadal jest to książka bardzo dobra. Zakończenie mnie zaskoczyło i jednocześnie trochę zasmuciło, ale nie można mieć wszystkie ;) Książkę serdecznie polecam.

*Książki słuchałam. Czytał Mako New.

czwartek, 26 lipca 2012

Terry Pratchett: Niuch

Informacje ogólne
Wydawca: Prószyński Media
Rok wydania: 2012
Liczba stron: 360
Wymiary: 142 x 202 mm
Cykl: Świat Dysku (tom 34)
Tytuł oryginału: Snuff
Tłumaczenie: Piotr W. Cholewa

Ocena
ocena ogólna: 4/6
fabuła: 4/6
stopień wciągania: 4/6
uczucie własne: 4/6
Albo Pratchett traci formę, albo ja wyrosłam z Pratchetta. Generalnie taka refleksja naszła mnie po przeczytaniu tej książki. Niby jest ona z mojej ulubionej serii straży, niby jest Vimes (choć praktycznie nie mam Marchewy, a wykluczenie tego bohatera to ja chyba nigdy panu P nie wybaczę), niby wszystko jest ok, ale... No właśnie ale... Chwilami nawet byłam ciekawa co się wydarzy, chwilami było śmiesznie, tylko problem jest taki, że to było tylko chwilami... Pewnie przeczytam kolejną książkę autora, ale moje chęci do lektury z powieści na powieść maleją.

środa, 18 lipca 2012

Monika Szwaja: Powtórka z morderstwa

Informacje ogólne
Wydawca: Prószyński i S-ka
Rok wydania: 2006
Objętość: 85 tys. słów

Ocena
ocena ogólna: 4+/6
fabuła: 4+/6
stopień wciągania: 5/6
uczucie własne: 4+/6
Dawno nie słuchałam nic Szwai, choć kiedyś kilka jej książek mi się bardzo podobało. Pewnie nie zdecydowałbym się na Powtórka z morderstwa gdyby nie fakt, że miałam ją akurat na mp3 i nie miałam za bardzo możliwości wgrania czegoś innego. Nie żałuję. Powiedziałbym nawet, że zachęciło mnie to do sięgnięcia po kolejne jej powieści.

Dzień przed emisją nowego programu dyrektorka szczecińskiego oddziału telewizji odsuwa od prowadzenia jego autorki narzucając im swoją protegowaną. Tuż przed wejściem na antenę okazuje się, że szefowa nie żyje. Została uduszona własnym szalem i schowana w pudle na oświetlenie. Program zostaje odwołany a do telewizji wkracza policja.
I tutaj trochę przypominają się Wszyscy jesteśmy podejrzani Chmielewskiej, bo podejrzany jest cały oddział, gdyż nikt nie lubił dyrektorki. Do tego dochodzą jeszcze wszyscy uczestnicy programu, bo oni też mogli to zrobić. Tak więc podejrzanych jest wielu i dostarczają policji wręcz za dużo informacji. A do tego jeszcze większość z nich to dziennikarze, więc próbują także własnymi sposobami dojść do prawdy.

Powtórkę słuchało mi się dobrze. A pod koniec zaczęła być naprawdę interesująca. Zabawny jest wątek Ilonki i jej sąsiada, choć spodziewałam się w tym miejscu nico większej komedii pomyłek. Generalnie bardzo fajna lekka książka w sam raz na lato. I jako taką bardzo polecam :)

Książki słuchałam.

poniedziałek, 16 lipca 2012

Umberto Eco: Imię róży

Informacje ogólne
Rok wydania: 1987
Objętość: 174 tys. słów
Tytuł oryginału: Il nome della rosa
Tłumaczenie: Adam Szymanowski

Ocena*
ocena ogólna: 4/6
fabuła: 4+/6
stopień wciągania: 3=/6
uczucie własne: 4=/6
Od jakiegoś już czasu czaiłam się na tę klasykę literatury. W końcu nadszedł czas jej wysłuchania i okazało się, że ta książka jest po prostu nudna! Co prawda przebrnęłam przez całość, ale tylko dlatego, że jej słuchanie okazało się idealne do sprzątania - wychodząc z pokoju nie musiałam pauzować bo strata kilku minut nie przeszkadzała mi w odbiorze.
Na pewno na moją ocenę wpływ miał fakt, że oglądałam ekranizację i wiedziałam mniej więcej jaki będzie finał. Poza tym nie podobały mi się filozoficzne dysputy. Cóż, zapewne ta książka była potrzebna, aby mogło powstać wiele innych na podobnych motywach, ale do najciekawszych to ona nie należy.

*Książki słuchałam.

sobota, 14 lipca 2012

Nate Kenyon: Diablo III: Zakon

Informacje ogólne
Wydawca: Fabryka Słów
Rok wydania: 2012
Liczba stron: 496
Wymiary: 125 x 195 mm
Tytuł oryginału: Diablo III: The Order
Tłumaczenie: Mateusz Repeczko

Ocena
ocena ogólna: 4=/6
fabuła: 4=/6
stopień wciągania: 4/6
uczucie własne: 3/6
Deckard Cain jest ostatnim z potomków Horadrimów. W młodości odrzucił swoje dziedzictwo nie wierząc w opowieści matki i uważając ją za szaloną. Wiele lat później przekonał się, że jednak ona miała rację. Teraz wyrusza na ostatnią walkę ze złem i wydaje się, że nie jest w stanie z nim zwyciężyć.

Kiedy po otwarciu paczki z Fabryki, okazało się, że poza zamówionym pozycjami, otrzymałam także egzemplarz recenzencki Diablo III: Zakon stwierdziłam, że na pewno go nie przeczytam. Nie pociągają mnie jakoś książki pisane pod temat i nie mam do nich przekonania. Niedługo potem przyszedł moment, kiedy musiałam pojechać gdzieś tramwajem, nie chciałam zaś zaczynać żadnej interesującej książki, bo bałam się, że będę ją potem czytać w czasie, który powinnam przeznaczyć na inne czynności. Stwierdziłam więc, że jednak spróbuję, najwyżej popatrzę sobie przez okno. Po 20 minutach lektury okazało się, że nawet nie jest tak źle. Początek okazał się nawet interesujący i stwierdziłam, że kontynuacja lektury ma nawet jakiś sens. Skończyło się na tym, że czytałam tę książkę nawet w domu.
Wbrew moim początkowym obawą książka okazała się nawet interesująca. Nie za bardzo podobał mi się przedstawiony świat, ale ja generalnie nie lubię takich mrocznych klimatów, więc nie ma się czemu dziwić. Momentami książka była nawet dość wciągająca i naprawdę byłam ciekawa co będzie dalej. Zakończenie mnie za bardzo nie usatysfakcjonowało, bo mimo wszystko było dość przewidywalne i nie wyjaśniało wcale kwestii mocy dziewczynki. Ale ogólnie było dobrze.

Może jakoś szczególnie do lektury nie zachęcam. Ale jeżeli ktoś lubi gry "Diablo" to znajdzie w niej wiele odniesień do części pierwszej i drugiej gry zaś główny bohater książki jest także głównym bohaterem trzeciej części gry. Ja osobiście nie grałam w żadną z tych gier, zaś informacje o nich czerpałam z internetu i od kolegów, ale wydaje mi się, że książka powinna być dobrą propozycją dla zagorzałych graczy uniwersum Diablo.

Książkę otrzymałam od wydawnictwa Fabryka Słów.

niedziela, 1 lipca 2012

Dorota Sumińska: Świat według psa

Informacje ogólne
Wydawca: Wydawnictwo Literackie
Rok wydania: 2010
Liczba stron: 280
Wymiary: 148 x 210 mm

Ocena
ocena ogólna: 5-/6
fabuła: 4/6
stopień wciągania: 4+/6
uczucie własne: 5/6
Książkę "Świat według psa" chciałam przeczytać ze względu na postać autorki, choć miałam spore wątpliwości, bo ja już jedną książkę jej czytałam, a raczej próbowałam czytać... w każdym razie jej "Autobiografia na czterech łapach" totalnie mi nie podeszła. Na szczęście "Świat" czyta się o wiele lepiej. K Sum. to weterynarka, która kilka lat temu prowadziła świetny program w Tok-FM. Niestety później przeszła do Polskiego Radia i tamte jej audycja to już nie było to.

Czytałam kilka opinii o tej książce i były one skrajnie różne. Jeżeli ktoś nastawi się na opowieść opartą o zwierzęcą psychikę i ludzką wiedzę o tym co dzieje się w głowach naszych pupili, to bardzo się rozczaruje. Jeżeli jednak ktoś pragnie tylko zapoznać się z ciekawą historią (a raczej wieloma luźno ze sobą powiązanymi historiami), to może oczekiwać przyjemnej lektury.

Na pierwszy rzut oka, jest to powieść o losach jamnika Bolka. Jednak pies ten jest tylko narratorem świadkiem, który wtrąca co prawda swoje przemyślenia, jest to jednak wybitna antropomorfizacja, ewentualnie uosobienie ludzkich pragnień co do prawdziwej natury psa.
Jako malutki szczeniak Bolek trafia do młodego małżeństwa z problemami. Co gorsza "pani" za nim nie przepada i wymusza usunięcie go z domu po narodzinach dziecka. W ten sposób dorosły już jamnik trafia do Irmy - starej samotnej wdowy, która przygarnia go i stwarza mu ciepły dom. Wieczorami przy herbacie opowiada mu historie ze swojego życia, których Bolek z chęcią słucha. Obok tego toczą się aktualne wydarzenia mające wpływ na losy głównych bohaterów.

Osobiście książkę polecam jako miłą lekturę z pewnym psychologicznym zacięciem (ale w kontekście psychiki ludzi). Niektóre spostrzeżenia Bolka na temat naszego świata są naprawdę ciekawe.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...