poniedziałek, 6 września 2010

Robert Heinlein: Friday

Informacje ogólne
Inna wersja tytułu: Piętaszek
Wydawca: Albatros
Rok wydania: 2010
Liczba stron: 400
Wymiary: 120 x 195 mm
ISBN: 978-83-7359-953-6
Tytuł oryginału:
Tłumaczenie:

Ocena
ocena ogólna: 5/6
fabuła: 4/6
stopień wciągania: 6/6
uczucie własne: 5/6

Książka Friday opowiada o przygodach sztucznej osoby będącej kurierką w paramilitarnej organizacji na Ziemi przyszłości. Ziemią targają coraz nowe małe wojny, część mieszakańców w ramach ucieczki przed tą sytuacją przenosi się na planety, które udało się skolonizować.
We wszystkich państwach Ziemi sztuczna osoba nie ma żadnych praw, jest przedmiotem. Co prawda Friday jest traktowana przez swojego szefa podmiotowo i jest wolna, ale cały czas ma problem z tym, że nie jest "normalna".

Książka była bardzo wciągająca, choć fabuła miała swoje wady. Najbardziej nie podobał mi się pomysł S-grup, czyli małżeństw wielu kobiet i wielu mężczyzn. Pomysł moim zdaniem dość utopijny, a poza tym mi się nie podobał i już. Ja tam jestem za związkami monogamicznymi, choć nie obchodzi mnie płeć partnerów.
Kolejną sprawą jest kwestia sztucznej osoby. Taka osoba, to dziecko powstałe za pomocą inżynierii genetycznej, jak zrozumiałam "urodzone" sztucznie. Sztuczna osoba posiada wiele "nieludzkich" cech jak zwiększona szybkość, siła, polepszony słuch i inne. Z drugiej strony taka osoba jest w stanie (po usunięciu odwracalnej bezpłodności) zajść w ciążę i urodzić dziecko! (o zapładnianiu nic nie było, tę sprawę autor naświetlał tylko z pozycji kobiety) Czyli odmawianie jej praw należnym ludziom nie mieści mi się w światopoglądzie.
Choć w sumie z drugiej strony rozumiem koncepcję autora, może jemu też się nie mieści, ale w sumie jest dość prawdopodobne. Wszak kiedyś na Ziemi istniało niewolnictwo, więc czemu nie niewolnictwo "sztucznych" osób? W końcu przez całą książkę Friday udowadnia, że jest godna miana człowieka.

Jako całokształt książka bardzo mi się podobała i na pewno sięgnę po inne książki tego autora. Na okładce twierdzą nawet, że jest on klasykiem sf ;)

4 komentarze:

  1. Z tymi okładkowymi twierdzeniami to ja jestem ostrożna:)
    Ale po Twojej recenzji wydaje mi się, że może być niezłe, chociaż ja sama za SF nie przepadam, to jednak... Powiem tak - jesli wpadnie mi w ręce, to złapię. Jestem wzrokowcem, więc zapamiętam tę pannę z biustem na wierzchu - bardzo ładnym skądinąd:)

    znalazłaś już Pustynną włócznię 2?

    OdpowiedzUsuń
  2. No ja wiem, że na okładkach to czasem bzdury piszą, ale czasem jest w nich trochę prawdy ;)
    Ta książka pewnie ma jeszcze inne wydanie wcześniejsze pt. "Piętaszek".

    Miły zwierz jeszcze nie umieścił w swej spiżarni, choć czekam na to z niecierpliwością...

    OdpowiedzUsuń
  3. Hainlein rzeczywiście klasykiem SF jest, więc okładka nie kręci. :-)

    Przynajmniej według mnie. "Friday" nie czytałam, ale szczerze mogą Ci polecić "Obcego w obcym kraju" i "Żołnierzy kosmosu" (aka "Kawaleria kosmosu"). Obie pisane w tym samym czasie, obie równie mocno kochane co znienawidzone, z tym, że "Obcy" to biblia hippisów, a "Kawaleria" żołnierzy... Dość zabawne, jakby na to spojrzeć z dystansu. Obie zdecydowanie polecam, chociaż są dość dziwne. :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Polecenie służbowe przyjęłam ;) i dodałam książki do kolejki... pytanie tylko kiedy się doczekają przeczytania ;)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...