Informacje ogólne |
Druga część przygód Johna Taylora, nie urzekła mnie aż tak, jak pierwsza. Nadal zachwycał mnie styl narracji, jednak historia już zdecydowanie mniej. Jakoś nie spodobał mi się pomysł z Nieświętym Graalem i mieszaniem w to wszystko boga, aniołów i ich upadłych przeciwników.
Tym razem Taylor ma za zadanie znaleźć Nieświętego Graala, czyli puchar, z którego pił Judasz podczas ostatniej wieczerzy. Kielich został wyniesiony ze swojego ukrycia pod Pentagonem i trafił do Nightside, co grozi całkowitą zagładą tego miejsca, ponieważ w jego posiadanie chce wejść zarówno armia aniołów jak i diabłów. Oczywiście jest jeszcze wiele innych osób, które pragną go mieć z uwagi na jego potężną moc.
Jeżeli pominiemy kwestie pomysłu, to fabuła prowadzona jest sprawnie i książkę czyta się szybko i z przyjemnością. Dowiadujemy się kolejnych faktów z życia i przeszłości Taylora i razem z bohaterem czujemy frustrację, że tych informacji jest tak mało. Poznajemy bliżej jego tajemnicze możliwości, a także, nie do końca zasłużoną, złą sławę.
Dla wszystkich, którym spodobało się Coś z Nightside, Istoty światła i ciemności są zapewne i tak pozycją obowiązkową, zaś wszystki innym serdecznie polecam pierwszą część tego cyklu. Ja z niecierpliwością oczekuje kolejnej części cyklu, czyli Łabędziego śpiewu, który ma się ukazać jeszcze w tym miesiącu.
Książkę otrzymałam od wydawnictwa Fabryka Słów.
Tym razem Taylor ma za zadanie znaleźć Nieświętego Graala, czyli puchar, z którego pił Judasz podczas ostatniej wieczerzy. Kielich został wyniesiony ze swojego ukrycia pod Pentagonem i trafił do Nightside, co grozi całkowitą zagładą tego miejsca, ponieważ w jego posiadanie chce wejść zarówno armia aniołów jak i diabłów. Oczywiście jest jeszcze wiele innych osób, które pragną go mieć z uwagi na jego potężną moc.
Jeżeli pominiemy kwestie pomysłu, to fabuła prowadzona jest sprawnie i książkę czyta się szybko i z przyjemnością. Dowiadujemy się kolejnych faktów z życia i przeszłości Taylora i razem z bohaterem czujemy frustrację, że tych informacji jest tak mało. Poznajemy bliżej jego tajemnicze możliwości, a także, nie do końca zasłużoną, złą sławę.
Dla wszystkich, którym spodobało się Coś z Nightside, Istoty światła i ciemności są zapewne i tak pozycją obowiązkową, zaś wszystki innym serdecznie polecam pierwszą część tego cyklu. Ja z niecierpliwością oczekuje kolejnej części cyklu, czyli Łabędziego śpiewu, który ma się ukazać jeszcze w tym miesiącu.
Książkę otrzymałam od wydawnictwa Fabryka Słów.
Nie wiem, czy to ostrzeżenie u góry o usuwaniu komentarzy było wczesniej, czy pojawiło się niedawno, ale popieram z całego serca! Ja też nie cierpię takiego zostawiania śladu - kojarzy mi się to z obsikiwaniem słupów przez psy.
OdpowiedzUsuńTwój komentarz mnie rozbroił. Informacja była od jakiegoś (choć w sumie niezbyt długiego) czasu. Wiesz co, ale psy nie liczą na to, że ktoś do nich zajrzy... choć w sumie to też jest zwiększanie popularności, więc porównanie jest całkiem głębokie.
OdpowiedzUsuńPierwszej części jeszcze nie czytałam, ale okładki przyciągają wzrok i pewnie niedługo sięgnę.
OdpowiedzUsuńAkurat okładka to jest coś, co mi się w drugiej części nie podoba, powiedziałabym wręcz, że odstrasza.
OdpowiedzUsuńCałkowicie sie nie zgadzam!:) Okładka jest przednia i zdecydowanie najlepsza z całego cyklu ;> Jak nie jedna z lepszych, które wyszły z fantastycznej Fabryki :) Co do książki, lektura jak najbardziej godna polecenia:)
Usuń