poniedziałek, 31 stycznia 2011

Orson Scott Card: Cień olbrzyma

Informacje ogólne
Wydawca: Prószyński i S-ka
Rok wydania: 2007
Liczba stron: 344
Wymiary: 142 x 202 mm
ISBN: 978-83-7469-471-1
Cykl Ender (tom 8), Saga Cienia (tom 4)
Tytuł oryginału: Shadow of the Giant
Tłumaczenie: Piotr W. Cholewa

Ocena
ocena ogólna: 5-/6
fabuła: 5-/6
stopień wciągania: 5-/6
uczucie własne: 5-/6

Han Tzu zostaje zaproszony na spotkanie, na którym proponowana jest mu emigracja z Ziemi. Kiedy odmawia dostaje mandat niebios. Randi - zastępcza matka, którą znalazł Achilles dla jednego z ukradziony embrionów, jest przekonana, że nosi jego dziecko. Uważa go za nowego Aleksandra Wielkiego i nie może uwierzyć w żadną podawaną w mediach informację. Postanawia, że za wszelką cenę ukryje swoje dziecko przed prześladowcami i wychowa je w kulcie ojca.
Peter wyrusza na spotkanie z Kalifem, udaje mu się udowodnić, że jest on marionetką w rękach swojego otoczenia. Groszek i Petra nadal szukają swojego największego skarbu. Rackham proponuje Groszkowi wyprawę statkiem kurierskim, która ma dać mu szansę na wyleczenie, w zamian oczekuje, że chłopak pomoże Hegemonowi zjednoczyć świat. Virlomi zaczyna pokazywać nagrania mówiące o bestialstwie muzułmanów w stosunku do Hindusów. Ukazuje się w nich jako boginie, czy jest możliwe, że sama uwierzyła w swoją boskość?

Chyba można napisać o Cardzie, że najlepiej wychodzą mu początki serii. Gra Endera była genialna, Cień Endera był świetny, a potem czym dalej, tym (trochę) gorzej.
Cień olbrzyma kończący (przynajmniej na chwilę obecną, bo autor zostawił sobie furtki) Sagę Cienia nie jest tak zły, jak Dzieci umysłu nie ma ich nawet co porównywać. Jednak książce tej brakuje już tego "czegoś", nadal jest ciekawa, nadal jest wciągająca, ale to już nie jest to. Po prostu nieśmiałe 5-.

Myślą, która mnie nie opuszczała w trakcie lektury, było pytanie, gdzie właściwie jest w tej książce to science-fiction? Trudno zakwalifikować ją inaczej, bo Groszek jest taki, a nie inny, bo przewijają się rozmowy na temat statków wylatujących z Ziemi. Ale tak naprawdę to jest to opowieść o globalnej wojnie, w której każda ze stron dąży do zdobycia władzy nad światem. Środki używane do walki nie różnią się zasadniczo od tych, o których słyszymy w informacjach, zaś cała fantastyka naukowa, jest tylko i wyłącznie tłem. I to jest właściwie chyba główny zarzut, który jej stawiam. Jak widać z oceny, jest on prawie nieistotny ;)

A teraz gratisy XD - recenzje dwóch opowiadań: Więzienie Mazera i Oszust które ukazały się w Nowej Fantastyce 12/2010.

Więzienie Mazera opowiada o locie Rackham Mazera, który pozwolił mu przeżyć współczesnych mu ludzi. Dowiadujemy się o dręczącej go nudzie i niechęci do powrotu i objęcia dowództwa nad flotą w dniu decydującej bitwy. Pewnego dnia pisze do niego młody Graff, co w końcu staje się początkiem jego Szkoły Bojowej.
Opowiadanie było bardzo ciekawe. Moje plany przeczytania go w dwóch ratach zostały brutalnie zweryfikowane przez życie ;) Jedyne wątpliwości budzą we mnie kwestie czasowe, ale przecież podróż z prędkością światła może zdziałać wszystko ;)

Oszust opowiada o dzieciństwie Han Tzu, o opiece jaką otaczał go ojciec, o wiecznie nieobecnej matce i o nauce do której nieustannie był zmuszany.
Opowiadanie jest raczej przeciętne. Moje niezrozumienie budzi fakt, że ojciec chłopca nie wiedział, że jego czujnik rejestruje wszystko wokół niego. W przypadku Endera był to powszechnie znany fakt, o którym wiedzieli nawet jego koledzy. Ender i Han Tzu są rówieśnikami, więc jedynym wytłumaczeniem tej niewiedzy mogą być różne państwa, ale ten argument jakoś mnie nie przekonuje.

Książkę czytałam na czytniku, opowiadania w podanym miesięczniku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...