Kolejna książka dołączyła do ostatnio nieprzeczytanych, więc chyba nadszedł czas, aby napisać o nich kilka słów:
Kwiaty śliwy w złotym wazonie to bardzo stara (z 1617 roku) powieść chińska nieustalonego autora.
Przeczytałam kilkadziesiąt stron i wcale nie byłam zainteresowana co będzie dalej. Dlatego też dałam sobie spokój.
Hemoroidy Napoleona to książka, której autor wziął za cel, udowodnienie, że historią rządzi przypadek. W efekcie udało mi sie przebrnąć przez jeden rozdział.
W Bękarcie ze Stambułu przeszkadzał mi styl narracji. Dobrnęłam chyba do 50 strony i dałam spokój. W końcu czytanie ma być przyjemnością.
Po Pieśń Łowcy sięgnęłam, bo miałam w planach przeczytać coś Tada Williams a tę książkę akurat miałam w domu, więc zabrałam ją na dwugodzinną podróż pociągiem. Dzięki temu, że droga powrotna także trwała dwie godziny, przeczytałam jakąś 1/3 książki. Potem próbowałam się jeszcze za nią zabrać, ale doszłam ostatnio do wniosku, że nie ma sensu. Lepiej poczytać coś co mi się spodoba :)
Tego autora mimo wszystko spróbuje jeszcze coś przeczytać, bo wydaje mi się, że ta akurat książka była specyficzna. Jest to książka o kotach i być może kociarzowi by się spodobała. Ponieważ ja akurat wolę psy, to dla mnie była raczej nudna.
To tyle, jeżeli chodzi o nieprzeczytane książki z kilku ostatnich miesięcy. Jak zbierze mi się kilka kolejnych, to będzie następna taka notka.
Kwiaty śliwy w złotym wazonie to bardzo stara (z 1617 roku) powieść chińska nieustalonego autora.
Przeczytałam kilkadziesiąt stron i wcale nie byłam zainteresowana co będzie dalej. Dlatego też dałam sobie spokój.
Hemoroidy Napoleona to książka, której autor wziął za cel, udowodnienie, że historią rządzi przypadek. W efekcie udało mi sie przebrnąć przez jeden rozdział.
W Bękarcie ze Stambułu przeszkadzał mi styl narracji. Dobrnęłam chyba do 50 strony i dałam spokój. W końcu czytanie ma być przyjemnością.
Po Pieśń Łowcy sięgnęłam, bo miałam w planach przeczytać coś Tada Williams a tę książkę akurat miałam w domu, więc zabrałam ją na dwugodzinną podróż pociągiem. Dzięki temu, że droga powrotna także trwała dwie godziny, przeczytałam jakąś 1/3 książki. Potem próbowałam się jeszcze za nią zabrać, ale doszłam ostatnio do wniosku, że nie ma sensu. Lepiej poczytać coś co mi się spodoba :)
Tego autora mimo wszystko spróbuje jeszcze coś przeczytać, bo wydaje mi się, że ta akurat książka była specyficzna. Jest to książka o kotach i być może kociarzowi by się spodobała. Ponieważ ja akurat wolę psy, to dla mnie była raczej nudna.
To tyle, jeżeli chodzi o nieprzeczytane książki z kilku ostatnich miesięcy. Jak zbierze mi się kilka kolejnych, to będzie następna taka notka.
Ja też nie czytam na siłę do końca czegoś, co mi się nie podoba, szkoda czasu.
OdpowiedzUsuń