piątek, 4 marca 2011

Joanna Chmielewska: Klin

Informacje ogólne
Rok pierwszego wydania: 1964
Cykl:
Przygody Joanny
(tom 1)

Dane najnowszego wydania
Wydawca: Kobra Media
Rok wydania: 2009
Liczba stron: 232
Wymiary: 125 x 195 mm
ISBN: 978-83-61455-15-8

Ocena
ocena ogólna: 4/6
fabuła: 4/6
humor i styl : 4/6
uczucie własne: 4/6

Klin rozpoczyna cykl o przygodach alter ego autorki - Joanny Chmielewskiej. Może w tym miejscu warto wspomnieć, że Joanna Chmielewska to tylko pseudonim artystyczny pisarki, która naprawdę nazywa się Irena Kühn (wiki).

Lektura Klinu wprawiła mnie przyznam szczerze w lekkie osłupienie. Byłam przekonana, że podobają mi się wszystkie książki Chmielewskiej z jej wczesnego etapu, a tu okazało się, że Klin mi się zbyt szczególnie nie podoba. Przy czytaniu tej książki miałam wrażenie słowotoku, który niby coś opisuje, ale...

Joanna jest beznadziejnie zakochana bez wzajemności w pewnym mężczyźnie. Zdając sobie sprawę ze swojej sytuacji postanawia zwalczać klin klinem i umawia się z tajemniczym mężczyzną, którego poznała przypadkiem przez telefon. Nieznajomy nie chce zdradzić jej nawet swojego imienia, więc Joanna postanawia odkryć jego tajemnicę, powodując w przy tym niezłą aferę. Dodatkowo zaczyna mieć dziwne telefony od uczestników akcji "Szkorbut", pytanie jest tylko o co w niej chodzi...

Szczerze się zastanawiam, czy mi się przez ostatnie lata nie zmienił gust literacki. Klin to betka, bo jak się okazuje praktycznie nic z niego nie pamiętałam. Zanim zaczęłam czytać, to myślałam, że to jest powieść o tym małym z dnem co łapie fale. A swoją drogą w czym to było? Przypomnicie mi? Ale mój szok powoli narasta, bo zaczęłam ostatnio czytać Wszyscy jesteśmy podejrzani, 10% za mną, no i co prawda jest lepiej niż w Klinie, ale... Nie wiem, czuję się trochę skonsternowana tym faktem i zastanawiam się, czy mi się Chmielewska już tak nie podoba, czy może po prostu jednak nie mam w tej chwili na nią (a przynajmniej na jej "dorosłe" książki) szczególnej ochoty?

Książkę czytałam na czytniku.

8 komentarzy:

  1. Klin jest najbardziej smętny ze wszystkich wczesnych książek chmielewskiej dla dorosłych.
    Podobaja mi si paski postępu pod książkami czytanymi:).

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja tam "Klin" lubię, ale rzeczywiście mniej niż kolejne jej książki. Tak to już bywa z debiutami.

    "Podejrzani" z tego co pamiętam rozkręcali się z czasem, więc okaże się, czy Ci bardziej przypasuję, ale może po prostu rzeczywiście nie masz nastroju na "dorosłą" Chmielewską...

    Czy małe z dnem nie było przypadkiem w "Szajce bez końca"? Bo mi się majaczy taki początek, że nie zwróciła uwagi na to, co się wokół niej działo, bo była zajęta czym innym (znaczy szukaniem małego z dnem)... Ale głowy bym za to nie dała.

    A "Lekarstwo na miłość" widziałaś? To chyba jedyna ekranizacja Chmielewskiej, którą (według mnie) da się oglądać, a i to głównie dlatego, że mnóstwo w tym "Klinie" zmienili.

    OdpowiedzUsuń
  3. "Klin" był pierwszy i chyba był takim rozkręceniem się, dotarciem warsztatu pisarskiego...

    OdpowiedzUsuń
  4. Małe z dnem to "Upiorny legat" chyba.

    OdpowiedzUsuń
  5. Macie rację, niepotrzebnie panikowałam ;) Dalej jest lepiej i potrafię wybuchać śmiechem, więc chyba nadal lubię Chmielewską XD

    Iza pomysł nie mój (znaczy pod książkami to nigdzie nie widziałam, ale skopiowany z postępów robótkowych koleżanki), możesz papugować jak chcesz :)
    Mi też się podobają ;P

    Ysabellpoczątek to się zgadza, tylko, że to nie "Szajka" a "Upiorny legat", jak pisze Agnes. Jak mi podałyście te dwa tytuły to sprawdziłam w nich i ku mojemu wielkiemu zdumieniu okazało się, że to rzeczywiście "Upiorny legat".

    "Lekarstwo" chyba widziałam, ale nie mam pojęcia, czy mi się podobało.

    Agnes, dzięki, sama w życiu bym na to nie wpadła, bo myślałam, że tę książkę akurat dobrze znam...

    OdpowiedzUsuń
  6. A tak się zastanawiałam, "Szajka" czy "Legat". :)

    Ale ja je jakoś słabo kojarzę, chociaż czytałam po kilka razy, to mi się nie trzymają pamięci. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. "Legata" to ja chyba też wiele razy czytałam, bo akurat jest (a co ważniejsze był) w domu. Jak przeczytałam te komentarze, to myślę sobie: "Szajka" to może, ale "Legat" to na pewno nie... taaak... jak widać mojej pamięci też się nie trzymają :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Na pewno "Upiorny Legat". Joanna była zajęta małym z dnem i nie zauważała na początku dziwnych zachowań swoich przyjaciół.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...