Niezgodnie z planami czysto robótkowymi, w ten przedłużony weekendzie także sporo zajmowałam się książkami. Przeczytałam kolejne trzy tomy Zwiadowców Flanagan (kolejny tom ma być w bibliotece w połowie maja) i zakończyłam słuchanie Mężczyzn Larssona i Nefrytowego tronu Novik. Dziś natomiast skończyłam czytać Déjà Dead Reichs.
Niestety druga książka, która już od dłuższego czasu wisi w teraz czytam daleko ma jeszcze do finału... przeczytałam jak dotąd 1/3, a akcja cały czas wlecze się jak flaki z olejem... generalnie czytam dalej tylko dlatego, że jest to kontynuacja trylogii Skrytobójca i jestem ciekawa dalszych losów bohatera... może za jakiś czas uda mi się ją skończyć... mam nadzieję, że w pewnym momencie akcja się rozkręci...
W piątek zaczęłam czytać Klęskę ważki, ale chyba ta recenzja mnie chwilowo trochę zniechęciła, bo jakoś po kilkunastu stronach ją odłożyłam i myślę, że przynajmniej w tym tygodniu się za nią nie wezmę...
Dzisiaj zaczęłam natomiast czytać Delikatne uderzenie pioruna Domagalskiego, zachęcona okładką następnego tomu i tą recenzją. Książka ma swój szczególny, jakby kronikarski, styl, a w sumie on mi się podoba...
I to tyle na tematy około weekendowe. Muszę postarać się skompresować do jednej książki słuchanej i jednej czytanej, ale jakoś strasznie mi nie idzie, choć stan obecny wcale mi nie odpowiada... no ale może się przyzwyczaję ;)
wtorek, 4 maja 2010
Po weekendzie...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz