czwartek, 19 sierpnia 2010

George R. R. Martin: Gra o tron

Informacje ogólne
Wydawca: Zysk i S-ka
Rok pierwszego wydania polskiego: 1998
Liczba stron: 773
Wymiary: 125 x 185 mm
ISBN: 978-83-7298-370-1
Cykl: Pieśń Lodu i Ognia (tom 1)
Oprawa: miękka
Tytuł oryginału: A Game of Thrones
Tłumaczenie: Paweł Kruk

Ocena
ocena ogólna: 4/6
fabula: 6+/6
stopień wciągania: 3/6
styl narracji: 3/6
uczucie własne: 4+/6

Chyba nigdy jeszcze przeczytanie jednej książki nie zajęło mi ponad dwóch miesięcy, kiedy miałam czas czytać. Od momentu rozpoczęcia Gry o tron, do chwili jej zakończenia, przeczytałam osiemnaście innych książek i wysłuchałam jedenastu. Poza chwilami, kiedy ją zaczynałam (bo byłam pełna zapału) i kończyłam (bo chciałam już wreszcie, aby nade mną nie wisiał), nie byłam w stanie przeczytać naraz więcej niż dwóch rozdziałów...

Właściwie to nie do końca wiem dlaczego czytanie tej książki szło mi aż tak źle. Chyba winą jest styl narracji. Powieść podzielona jest na dość krótkie rozdziały, każdy z nich opowiada o zdarzeniach z punktu widzenia innego bohatera, co daje efekt taki, że czytelnik przeskakuje ciągle z wątku na wątek, bo częstokroć następują po sobie rozdziały o bohaterach z różnych wątków. I wyglądało to tak, że kiedy wątek zaczynał mnie wciągać, to kończył się rozdział i zmieniał wątek, a potem znów, i zwykle niestety wcale nie na poprzedni... Sytuacja była dla mnie mało komfortowa i zapewne dlatego czytanie szło mi kiepsko.

Choć Gra o tron należy do fantastyki, jest w niej stosunkowo mało magii i dziwnych istot. Główną osią fabuły jest walka o władzę nad królestwem. Wydarzenia poznajemy z punktu widzenia wielu bohaterów i każdy z nich jest najważniejszą postacią swojego rozdziału, nie istnieje natomiast główny bohater całej powieści, choć można powiedzieć, że Eddard Stark - lorda Winterfell jest katalizatorem większości wydarzeń.
Każdy z kluczowych bohaterów da się, mnie lub bardziej, lubić, choć nie wszyscy stoją po tej samej stronie barykady. Postacią, którą polubiłam najbardziej jest Arya - córka Eddarda Starka, ale także Jon (jego nieślubny syn), Daenerys (córka obalonego wiele lat temu króla) i Tyrion (karzeł - brat królowej) zyskali dużo mojej sympatii.

W prologu poznajemy zabójcze istoty zwane Innymi, których wątek zapewne zostanie rozwinięty w dalszych częściach cyklu, jednak w Grze o tron pojawiają się później chyba tylko raz. Na początku książki poznajemy Eddarda Starka i jego dzieci (prawie każde z nich odegra potem swoją rolę w wydarzeniach). Król Robert, przyjaciel Eddarda z młodzieńczych lat, postanawia uczynić go swoim namiestnikiem, ku niezadowoleniu swojej żony. Początkowo Eddarda chce odmówić, ale w końcu się zgadza "dla dobra królestwa"... w tym momencie na dobre rozpoczyna się gra...

Podsumowując, Gra o tron była dobra, ale w moim odczuciu tylko dobra. Zapewne sięgnę po następną część, ale nie teraz, może za jakiś miesiąc czy dwa. Prawda, że zakończenie ostatniego rozdziału było bardzo intrygujące, ale nie aż tak, aby już i natychmiast dopadła kolejnego tomu, szczególnie że jest on jeszcze dłuższy (na czytniku ponad 1,7 tys stron do 1465 Gry) i jeżeli go będę czytać w podobny sposób, to pewnie znów mi zejdzie z 2 miesiące...

Książkę czytałam na czytniku.

5 komentarzy:

  1. Jak to jest, że zawsze mi się gdzieś zagubi powiadomienie o nowej notce na Twoim blogu? Chyba jakaś wyjątkowo parszywa odmiana złośliwości rzeczy martwych.

    Ale do rzeczy. Też się z "Grą o tron" męczyłam długo, nawet dłużej od Ciebie. Ale ja dałam jej 6, bo mimo wszystko jest coś w tej powieści o epickim rozmachu.:) I nawet widzę, że dwójka moich ulubionych bohaterów znalazła się wśród twoich faworytów.:) Chociaż Jona i Aryę też lubię.:)

    OdpowiedzUsuń
  2. No bo ja czasem publikuje wstecznie... mam tendencję to nie naciskanie "publikuj" tylko "zapisz", więc ja zauważę, że mi coś nie wyszło to publikuje bez zmieniania daty...

    Coś w niej jest, toć za fabułę dostała 6+, ale styl narracji mi bardzo nie podszedł, więc tak ogólnie jest 4.
    Metodą eliminacji wychodzi, że Twymi ulubionymi są Daenerys i Tyrion, tylko oni, czy jeszcze ktoś w ulubionych się mieści?

    OdpowiedzUsuń
  3. Oni są najulubieńsi.;) Poza tym lubię Jona (jak już wspominałam wyżej, Arya niebezpiecznie dryfuje w kierunku super - hiper chłopczycy, jeszcze tylko brakuje, żeby dorastając zmieniła się w oszołamiającą piękność) Eddarda też lubiłam, ale był denerwujący z tą swoją ślepą szlachetnością. No i Drogo zdobył moją sympatię swoją ogładą wśród barbarzyńców.;) Skoda mi go było bardzo.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja nie mam żadnego urazu do chłopczyc, więc nie przeszkadza mi to w Arayi.
    W kwestii Eddarda się zgadzam, on był zaślepiony swoim honorem, a swoją drogą przeżyłam szok, jak zginął, wszystko przecież wskazywało na to, że zostanie długotrwałym zakładnikiem...
    Drogo był ok, szokujący jest tylko sposób jego śmierci, w sumie wychodzi na to, że to Daenerys go niechcący zabiła (i nie chodzi mi o tę poduszkę) będąc za miłosierna dla kobiet...

    OdpowiedzUsuń
  5. "Tylko dobra"? "Tylko dobra"?! Ta seria to RE-WE-LAC-JA!! :) Padam na kolana przed Martinem za Pieśń Lodu i Ognia, za rozmach, za ilośc bohaterów, za ich jakośc - wszystkie szarości i niejednoznacznosci, czyli to co kocham najbardziej, za realizm - paradoksalnie, że więcej realizmu w fantastyce, tym lepsza fantastyka, za zwroty akcji, kurna, za wszystko! :) "Styl narracji 3"? Przecież on jakością zupełnie nie ustępuje tzw. "poważnej literaturze", a znacznie bardziej wciąga! :O Nie rozumiem, jak komukolwiek ta książka może się nie podobac, dla mnie najlepsza książka fantastyczna i jedna z najlepszych w ogóle. Btw "Starcie Królów" jest mniej wciągające niż 1 tom, przynamniej wg mnie ;D

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...