poniedziałek, 10 maja 2010

Richard P. Feynman: Pan raczy żartować, panie Feynman!

Za Wiki: Pan raczy żartować, panie Feynman! jest zbiorem wspomnień noblisty w dziedzinie fizyki, Richarda Feynmana. Ukazuje on bardziej ludzką stronę tego wielkiego fizyka za pomocą osobistych i w większości humorystycznych anegdot. W książce Feynman opisuje tajniki otwierania sejfów, wizyty w barach topless, a także poważne tematy, jak prace nad bombą atomową i śmierć jego pierwszej żony Arline Greenbaum na gruźlicę.
Anegdoty zostały spisane z nagranej rozmowy, którą Feynman przeprowadził ze swoim przyjacielem Ralphem Leightonem. Książka odniosła niespodziewany sukces sprzedając się w liczbie ponad 500.000 egzemplarzy.


Na wstępie chciałam napisać, że ja tej książki słuchałam (14 kaset magnetofonowych, już nie pamiętam kiedy ostatnio słuchałam kaset), co jest o tyle istotne, że wydaje mi się, że jakbym ją czytała to podobałaby mi się mniej (słuchając jednocześnie robiłam na drutach). Książka jest zbiorem różnych opowieści z życia Feynman, z których znaczna część jest zabawna.

Wielokrotnie do fabuły wplatana jest fizyka i matematyka jako jej narzędzie. Ja przez 2 lata studiowałam matematykę (aby w końcu zostać przy samej informatyce), zaś w liceum chodziłam do mat-fizu, więc ani fizyka ani matematyka nie są mi obce, ta druga zaś można nawet powiedzieć, że jest mi bliska, więc dopóki nie słuchałam o jakiej trochę zaawansowanej fizyce to słuchało mi się dobrze. Obawiam się jednak, że dla osoby, która nigdy nie lubiła nauk ścisłych, książka ta może okazać się po prostu nudną i zawierającą za dużo niezrozumiałych i trudnych słów, choć przyznam szczerze, że jestem bardzo ciekawa opinii takiego sterotypowego humanisty na temat tej książki.

Ogólnie daje je 5-, ale z powyższym zastrzeżeniem. W najbliższy weekend będę słuchać kontynuacji czyli A co ciebie obchodzi, co myślą inni (znów kasety, no ale co zrobić) i mam nadzieję, że będzie równie dobra :)

3 komentarze:

  1. Ja ściślakiem specjalnie nie jestem (studiowałam psychologię, a maturę robiłam z historii), a podobało mi się ogromnie i wcale nie miałam problemów nawet z zaawansowaną fizyką. Może dlatego, że ja książkę czytałam (a nie słuchałam), więc miałam czas, żeby się spokojnie zastanowić nad tym co czytam.

    Druga część była, według mnie, mniej zabawna, a bardziej melancholijna. Miłego słuchania. :)

    A ja akurat też podczytuję sobie "Pan raczy żartować...".

    OdpowiedzUsuń
  2. Może masz rację, że słuchanie czasem powodowało, że miałam za mała czasu na przetrawienie zagadnienia...
    Ale i tak sądzę, że osoba totalnie na bakier z naukami ścisłymi (a nie wmówisz mi, że ty jesteś totalnie na bakier, bo w liceum byłaś wszak w mat-his) miała by pewien problem z czytaniem tej książki.

    II część rzeczywiście jest mniej zabawna (a szkoda), ale słucha się ok :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Fakt, faktem, że matematykę i fizykę mam opanowaną gdzieś tak do pierwszej klasy liceum (chociaż pamięć już nie ta, więc lepiej może powiedzieć "miałam opanowaną"), więc do końca humanistką nie jestem... :D

    I też jestem ciekawa, jakby tę książkę ocenił ktoś, kto do nauk ścisłych czuje żywiołowy wstręt.

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...