środa, 9 czerwca 2010

Ewa Ostrowska: Ja, pani woźna

Informacje ogólne
Wydawca: Skrzat
Rok wydania: 2008
Liczba stron: 477
Wymiary: 140 x 195 mm
ISBN: 978-83-7437-311-1
Oprawa: miękka

Ocena
ocena ogólna: 4+/6
fabula: 3+/6
stopień wciągania: 5/6
stopień wzruszalności: 5/6
uczucie własne: 5=/6

Mam co do tej książki trochę mieszane uczucia... Początek był bardzo dobry. Dawno się tak przy książce nie popłakałam... tylko tak od połowy to liczba dziwnych zbiegów okoliczności trochę mnie przerosła.

Książka opowiada historię Kasi - matki jedynastolatka, która 4 lata wcześniej mąż zostawił dla bogatszej i słuch po nim zaginął. Szymek wyidealizował "tatusia" i ciągle powtarza matce, że jej nienawidzi, ona zaś nie potrafi mu wytłumaczyć, że ojciec wcale się nim nie interesował, zaś syn coraz bardziej się od niej oddala...
Katarzynę poznajemy w momencie, w której właśnie traci pracę, bo szef proponował jej awans w zamian za usługi seksualne. Początkowo jest przekonana, że szybko znajdzie inną, tak się jednak nie dzieje... We wszystkich redakcjach sądzą, że jest puszczalska (zasługa "koleżanek") i właśnie dlatego ją zwolniono...
Kasia zdecydowanie nie należy do ludzi twardo stąpających po ziemi. Prawie całą trzy miesięczną odprawę wydaje na komputer dla syna, zamiast odłożyć sobie na jedzenie. W efekcie, w krótkim czasie musi ograniczyć swoje posiłki do chleba z margaryna...
W akcie desperacji podejmuje pracę woźnej w szkole (tak naprawdę sprzątaczki - autorka myli te dwa pojęcia). Na rozmowę kwalifikacyjną przychodzi w markowym kostiumie specjalnie przybrudzonym olejem i z naderwaną kieszenią (aby nie wydać się za elegancka)... Nie umiem tego zrozumieć... skoro wiedziała, że dnia następnego ma się zgłosić w szkole to mogła iść do lumpeksu i kupić sobie coś, zamiast niszczyć drogie ubrania...
Później jest jeszcze kilka sytuacji, w których ta jej nieżyciowość się ujawnia, nie będę pisać dokładnie, aby nie zdradzić za bardzo fabuły. W każdym razie jak dla mnie Kasi przytrafia się trochę za dużo zbiegów okoliczności... Mimo to książkę polecam, choć nie należy się nastawiać na zbyt ambitną lekturę.

2 komentarze:

  1. Zajrzałam i... zostałam.
    Serdecznie pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dokładnie, może i zbyt ambitna nie jest, ale fajnie, lekko i miło napisana :)
    Co prawda ja aż nie płakałam :)
    Może właśnie ta nieżyciowość Kasi to nawet atut tej książki, przecież nie może być idealnie, a fabuła miała się jakoś kręcić :) Bardzo mi to nie przeszkadzało, ale o tym samym pomyślałam: "po diabła niszczysz to ubranie, lumpeksów nie ma?" :)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...