Informacje ogólne |
Książka Ksenocyd, tak samo jak poprzednie powieści Carda, jest bardzo wciągająca. Jest bezpośrednią kontynuacją Mówcy Umarłych i niestety nie zawiera żadnego wprowadzenia, dlatego też żałuję, że zrobiłam sobie między Mówcą a Ksenocydem prawie pół roku przerwy, gdyż pewne fakty zatarły się już w mojej pamięci i musiałam sobie przejrzeć Mówcę.
Właściwie książki Mówca umarłych, Ksenocyd i Dzieci umysłu tworzą trylogię o prosiaczkach... szkoda tylko, że nigdzie nie znalazłam tej informacji, zanim zaczęłam czytać... choć z drugiej strony przecież wiedziałam, że historia jest niedokończona, więc właściwie nie wiem czemu zrobiłam sobie tak długą przerwę. W każdym razie teraz tego błędu nie powtórzę. Teraz mam na czytniku Lodową pustynię, a jak tylko ją skończę zacznę czytać Dzieci umysłu.
Może jednak wrócę do samej książki. W Ksenocydzie poznajemy jeszcze jedną planetę poza Lusitanię - planetę Drogi. Na planecie wyznawców Drogi żyją bogosłyszący - ludzie słyszący głos bogów, będący przywódcami całej planety. Najpierw bogowie, potem przodkowie, potem lud, potem władcy, na końcu ty. - to wyznanie Drogi, ale jak człowiek może odgadnąć czego chcą bogowie, nawet gdy jest bogosłyszącym?
Chyba tyle można napisać na temat fabuły, jeżeli nie chce się zdradzić niczego z wydarzeń z Mówcy. Tak więc teraz będzie podsumowanie, potem zaś napiszę coś więcej dla tych, którzy już Mówcę czytali.
Ogólnie książka bardzo mi się podobała, wciągalność zaś była tak duża, że pierwszy raz w książce czytanej na czytniku zdarzyło mi się, że przeskakiwałam strony... o tym, że zarwałam przy okazji noc nie warto wspominać ;) Z fabułą było już trochę gorzej. Chyba nie lubię kiedy w science-fiction zaczynają się pojawiać zbyt wydumane teorie, a tak odebrałam jeden z kluczowych pomysłów z końca książki.
Wszystkim miłośnikom science-fiction książkę jak najbardziej polecam, a tych którzy jej miłośnikami jeszcze nie są, zachęcam mimo wszystko do lektury Gry Endera, bo jest to książka po prostu genialna!
Teraz napiszę kilka słów dla osób będących już po lekturze Mówcy umarłych.
Flota nadlatuje nad Lusitanię. Co prawda do jej przylotu minie jeszcze kilka lat, ale wiadomym jest, że uzbrojono ją w Małego Doktora. Demostenes wyruszył także i w czasie całej podróży wysyła teksty w obronie planety. Lusitania ma także wewnętrzne problemy - descolada cały czas się zmienia, ludzie nieustannie muszą wymyślać nowe sposoby jej neutralizacji, czy wirus nie wygra tego wyścigu zbrojeń?
Część prosiaczków przyjmuje chrześcijaństwo, jednak większość ludzi nadal żyje za ogrodzeniem, bojąc się i nie rozumiejąc swoich sąsiadów. Czy naprawdę możliwa jest pokojowa koegzystencja dwóch tak różnych ras? A co będzie, kiedy ludzkie społeczeństwo dowie się o odrodzeniu robali?
Zaś wśród gwiazd istnieje jeszcze jedna istota, której grozi zagłada, czy jest ona nieuchronna?
Książkę czytałam na czytniku.
Właściwie książki Mówca umarłych, Ksenocyd i Dzieci umysłu tworzą trylogię o prosiaczkach... szkoda tylko, że nigdzie nie znalazłam tej informacji, zanim zaczęłam czytać... choć z drugiej strony przecież wiedziałam, że historia jest niedokończona, więc właściwie nie wiem czemu zrobiłam sobie tak długą przerwę. W każdym razie teraz tego błędu nie powtórzę. Teraz mam na czytniku Lodową pustynię, a jak tylko ją skończę zacznę czytać Dzieci umysłu.
Może jednak wrócę do samej książki. W Ksenocydzie poznajemy jeszcze jedną planetę poza Lusitanię - planetę Drogi. Na planecie wyznawców Drogi żyją bogosłyszący - ludzie słyszący głos bogów, będący przywódcami całej planety. Najpierw bogowie, potem przodkowie, potem lud, potem władcy, na końcu ty. - to wyznanie Drogi, ale jak człowiek może odgadnąć czego chcą bogowie, nawet gdy jest bogosłyszącym?
Chyba tyle można napisać na temat fabuły, jeżeli nie chce się zdradzić niczego z wydarzeń z Mówcy. Tak więc teraz będzie podsumowanie, potem zaś napiszę coś więcej dla tych, którzy już Mówcę czytali.
Ogólnie książka bardzo mi się podobała, wciągalność zaś była tak duża, że pierwszy raz w książce czytanej na czytniku zdarzyło mi się, że przeskakiwałam strony... o tym, że zarwałam przy okazji noc nie warto wspominać ;) Z fabułą było już trochę gorzej. Chyba nie lubię kiedy w science-fiction zaczynają się pojawiać zbyt wydumane teorie, a tak odebrałam jeden z kluczowych pomysłów z końca książki.
Wszystkim miłośnikom science-fiction książkę jak najbardziej polecam, a tych którzy jej miłośnikami jeszcze nie są, zachęcam mimo wszystko do lektury Gry Endera, bo jest to książka po prostu genialna!
Teraz napiszę kilka słów dla osób będących już po lekturze Mówcy umarłych.
Flota nadlatuje nad Lusitanię. Co prawda do jej przylotu minie jeszcze kilka lat, ale wiadomym jest, że uzbrojono ją w Małego Doktora. Demostenes wyruszył także i w czasie całej podróży wysyła teksty w obronie planety. Lusitania ma także wewnętrzne problemy - descolada cały czas się zmienia, ludzie nieustannie muszą wymyślać nowe sposoby jej neutralizacji, czy wirus nie wygra tego wyścigu zbrojeń?
Część prosiaczków przyjmuje chrześcijaństwo, jednak większość ludzi nadal żyje za ogrodzeniem, bojąc się i nie rozumiejąc swoich sąsiadów. Czy naprawdę możliwa jest pokojowa koegzystencja dwóch tak różnych ras? A co będzie, kiedy ludzkie społeczeństwo dowie się o odrodzeniu robali?
Zaś wśród gwiazd istnieje jeszcze jedna istota, której grozi zagłada, czy jest ona nieuchronna?
Książkę czytałam na czytniku.
Bardzo lubię tą serię i tego autora :)
OdpowiedzUsuńJa jestem w trakcie tej sagi. Z zasadzie niedawno przezczytałem Grę Endera i była świetna. Teraz się przymierzam do Endera na wygnaniu. Ponoć dobrze go przeczytać przed Mówcą Umarłych:)
OdpowiedzUsuńA gdzie przeczytałeś tę wielką mądrość, że należy go czytać przed Mówcą? Ja osobiście jestem raczej przeciw, ale oczywiście kolejność czytani to Twój wybór.
OdpowiedzUsuńChronologicznie, wg. zdarzeń Ender na wyganiu jest rzeczywiście przed Mówcą umarłych, ale patrząc na kolejność powstawania, to Mówca powstał w 1986 roku, zaś Ender na wyganiu w 2008.
Ja generalnie jestem za czytaniem serii w kolejności powstawania, a nie według chronologiczności wydarzeń. Np. raczę czytać opowiadanie Doradca inwestycyjny po Mówcy umarłych choć chronologicznie jest on wcześniej. W tym przypadku to nie ma akurat wielkiego znaczenia, ale może okazać się, że w Enderze na wygnaniu są zdradzone jakieś fakty z przeszłości, których odkrycie ma jakieś znaczenie w Mówcyy (ja nie wiem, ja zgaduje), dlatego ja zachęcam Cię to czytania w kolejności powstawania, ale wybór należy do Ciebie ;)
Ja swój wybór opieram na dyskusji jaką toczyłem na targach z paniami z Prószyńskiego, które twierdziły, że Endera na wygnaniu powinienem zdecydowanie przeczytać przed Mówcą:) Trudno mi określić, czy mają rację, zarzekały się jednak, że tak jest lepiej:) Ja zależnie od panujących opinii, czytam raz tak raz tak:) Powiadasz, że lepiej Mówcę najpierw... hmm:) Muszę się zastanowić, bo dałaś mi do myślenia:) Aczkolwiek tamte panie brzmiały naprawdę przekonująco:)
OdpowiedzUsuńJa wiem tyle: Ender na wygnaniu powstał 22 lata po Mówcy umarłych, choć akcja dzieje się przed nim.
OdpowiedzUsuńA czy tamte panie czytały całą tę serię? Czy tylko tak se gadały, na podstawie chronologii wydarzeń? Ja bym tam za bardzo przedstawicielom wydawcy nie ufała, bo to co oni czasem piszą na okładkach to jest po prostu masakra (np. zdradzanie zakończenia).
To sobie to przemyśl i podejmij własną decyzję.
A jeszcze pytanie dygresyjne: czy Ty wiesz kim z imienia i nazwiska jest tytułowy Mówca umarłych? Bo jak nie wiesz (ja tam nie wiedziałam), to przeczytaj zdecydowanie najpierw Mówcę
Mówca Umarłych... albo królowa w kokonie, jeszcze nie wykluta, albo sam Ender. W sumie nie było to powiedziane wprost. Bynajmniej dwie księgi spisał i podpisał Ender:) Przynajmniej na tym w Grze Endera staneło ;)
OdpowiedzUsuńCo do wydawnictwa to masz rację i to podpartą tysiącem dowodów:)
Tata mi zawsze powtarzał: "słuchaj mądrzejszych", więc posłucham i Endera na wygnaniu zostawię sobie, jako ciekawostkę na później:) Tymczasem trzeba by Mówcę skądś skombinować... ;)
Hmm... no ja nie wiem czy jestem ta "mądrzejsza", ja tylko piszę jaką sama zasadą się kieruję ;) A po przeczytaniu Twojej recenzji na temat Gry Endera i stwierdzenia, że lepiej najpierw przeczytać Chłopca z Polski to zwątpiłam, może dla Ciebie i lepiej by było przeczytać najpierw Endera na wygnaniu, ja już sama nie wiem...
OdpowiedzUsuńhehe;) No lepiej najpierw opowiadanie, początek wtedy jest znacznie ciekawszy moim zdaniem, i tata Endera wtedy nie wypada, jak totalny klamot:) Poza tym wtedy zaczyna sie rozumieć, dlaczego rzeczywiście, tak się interesowali rodziną:)
OdpowiedzUsuńTo może ja zaryzykuję i jednak wezmę się za Endera na wygnaniu... Nie wiem zobaczę:) Na razie w kolejce ta sprawa i tak stoi gdzieś w styczniu;)