Dziś ostatni grudnia, pora więc na podsumowanie miesiąca i roku.
Najpierw podsumowanie miesiąca:
W grudniu opisałam 15 książek. 7 z nich to kontynuacje wcześniej zaczętych serii, dwie zaś to początki nowych. Trzy książki wysłuchałam, 8 było z biblioteki, 3 przeczytałam na czytniku (coś strasznie mało w tym miesiącu), zaś jedna była moja własne (niespodzianka, prawda?).
Zrezygnowałam z wysłuchania Hrabiego Monte Christo ze względu na lektora - Marka Bojanowskiego, który czytał tę książkę gorzej niż lektor komputerowy. Żałuję, że musiałam z niej zrezygnować, bo chętnie bym sobie ją odświeżyła (czytałam ją kilka lat temu), może za jakiś czas skuszę się na przeczytanie go na czytniku.
Książką miesiąca zostaje Więzień urodzenia choć miałam pewne trudności z ostatecznym wyborem.
Antyksiążką miesiąca ogłaszam Dzieci umysłu, zaś Arabska żona została tylko minimalnie w tyle.
Teraz część trudniejsza, czyli podsumowanie roku:
Rok 2010 był jednocześnie pierwszym rokiem prowadzenia tego bloga, gdyż pierwszy wpis ukazał się 20 stycznia. Przez pierwsze trzy miesiące wdrażałam się do jego prowadzenia, potem zaś udało mi się rozkręcić. W tym roku napisałam 188 wpisów (łącznie z tym), z których 11 nie było recenzjami, zaś 22 to recenzje "archiwalne" dotyczące książek przeczytanych przed założeniem bloga. Z prostego rachunku wychodzi więc, że w tym roku opisałam 155 świeżo przeczytanych książek, co daje ponad 12 książek miesięcznie i 0,4 książki dziennie.
Wybór książki roku okazał się dość trudny. Po długim biciu się z myślami z finałowej trójki: Królowa Ciemności, Igrzyska śmierci, Tkacz iluzji wybrałam Igrzyska śmierci. Jednak Tkacz iluzji chciałam wyróżnić jako najlepszy zbiór opowiadań, zaś Trylogię Czarnych Kamieni, której ostatnią częścią jest Królowa Ciemności za najciekawszy świat przedstawiony, poruszanie ważnych problemów oraz styl, który nie daje oderwać się od książki. Jednocześnie autorem roku zostaje właśnie Anne Bishop. Poza tym, odkryciem roku stały się dla mnie książki Orsona Scotta Carda, Suzanne Collins, Ewy Białołęckiej, Petera V. Brett'a i Miroslav'a Žamboch, w tej właśnie kolejności.
Z wyborem antyksiążki roku nie mam żadnego problemu i bezkonkurencyjnie zostaje nią Miedziany król, zaś jego autorzy - Marina i Siergiej Diaczenko - zostają antyautorami roku.
Jednocześnie chciałabym życzyć Wam wszystkiego najlepszego w Nowym Roku, spełnienia wszystkich (nie tylko książkowych) marzeń, więcej czasu na czytanie i możliwości przeczytania wszystkich książek, które przeczytać pragniecie. Szczęśliwego Nowego Roku!
piątek, 31 grudnia 2010
podsumowanie grudnia, podsumowanie roku 2010
Etykiety:
podsumowanie miesiąca,
podsumowanie roku
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
No no! Czytasz naprawdę ekspresowo;)
OdpowiedzUsuńIgrzyska śmierci aż takie dobre? Wiele słyszałem o niej, ale jakoś bez przekonania:)
Tobie również życzę naj naj w Nowym Roku:)
Wiesz, to jest pytanie: expresowo, czy też poświęcam na to bardzo dużo czasu ;) A tak realnie to na pewno czytam wolniej od mojego lubego, zaś z innymi trudno mi się porównywać.
OdpowiedzUsuńMnie Igrzyska śmierci zachwyciły (dalsze części już trochę mniej), więc naprawdę zachęcam do przeczytania :)
A dziękuję, dziękuję XD
Dobrego Roku i aby czasu na czytanie nie zabrakło!!!
OdpowiedzUsuńHmm fakt z tym czasem;) Próbowałem kiedyś szybkiego czytania, ale miałem wrażenie lizania cukierka przez papierek i sobie dałem spokój:) Niektóre fajne momenty czytam nawet dwa razy, żeby się pocieszyć nimi, co powoduje, że niektóre powieści czytam długo:)
OdpowiedzUsuńIgrzyska zyskały wykrzyknik;)
Czuję się zachęcona do przeczytania finałowej trójki, zaś zniechęcona do Diaczenków. A myślałam, że to może być coś niezłego:))
OdpowiedzUsuńI podpiszę się pod Pablem - czytasz naprawdę szybko :)