Informacje ogólne |
- W sali konferencyjnej stał stół, krzesła i telefon...
W oczach Wiesia pojawiło się zdumienie. Umeblowanie sali konferencyjnej było mu doskonale znane i pewnie pomyślał, że zwariowałam, skoro mu o tym tak tajemniczo opowiadam. Nie zrażona ciągnęłam dalej:
- I tam, w tej sali konferencyjnej, znaleziono zwłoki Tadeusza Stolarka, uduszonego paskiem od damskiego fartucha. Kto znalazł, jeszcze nie wiem. I wyobraź sobie, Matylda zaświadczyła, że nikt w tym czasie nie wchodził ani nie wychodził z pracowni, to znaczy, że ukatrupił go ktoś z nas!
Wiesio zastygł z chlebem w ręku i z osłupiałym wyrazem twarzy. Nagle wydał z siebie dziwny dźwięk, który mnie przestraszył, bo nie wzięłam przedtem pod uwagę tego, że on je i może się udławić, słuchając mojej wstrząsającej relacji.
- Popij herbatą - poradziłam z niepokojem. Wiesio gwałtownie chwycił szklankę, popił i znów wpatrzył się we mnie.
- Kiedy?!...
- Co kiedy?
- Kiedy to było?!...
- Nigdy! Ja ci opowiadam kryminalną powieść!
Okazuje się jednak, że ktoś naprawdę zabił Stolarka, wszystko zaś wyglądało dokładnie tak, jak opisała to Joanna... Do pracowni wkracza prokuratura, Joannie zaś zaczyna ukazywać się diabeł (uczciwy diabeł z ogonem i rogami), który zmusza ją do dedukcji...
Książka moim zdaniem jest po prostu świetna i warto ją przeczytać. Naprawdę, bardzo, bardzo polecam!
Do Chmielewskiej akurat nikt nie musi mnie przekonywać:)))
OdpowiedzUsuńTeż bardzo lubię "Podejrzanych" i w ogóle wczesne książki Chmielewskiej.
OdpowiedzUsuńA widziałaś adaptację telewizyjną "Podejrzanych"? Nie była najlepsza, ale to już chyba reguła w przypadku ekranizowana jej książek, a tę dało się przynajmniej obejrzeć...
Przekonanych nie trzeba przekonywać :)
OdpowiedzUsuńysabellbooks to wczesne to niestety jest kluczowe słowo, bo generalnie ma wrażenie, że od pewnego momentu jej książki zaczęły być coraz słabsze... zaś ostatnia: "Porwanie" to już porażka :(
Co do adaptacji, to mi się coś mętnie kojarzy, ale bardzo mętnie, więc nie umiem w żaden sposób jej ocenić...
Wydaje mi się, że Chmielewską bardzo trudno przenieść na ekran...
A wiesz, mnie akurat "Porwanie" z początku bawiło. Tak gdzieś do 1/3, może do połowy nawet. Potem już mniej, ale i tak oceniam je lepiej niż kilka poprzednich. Ale fakt faktem, Chmielewskiej lubię głównie te stare książki. Im nowsze, tym mniej mi się podobają. Ale i tak lubię ją czytać.
OdpowiedzUsuńA tamta adaptacja to był Teatr TV sprzed jakichś 10 lat/ Pamiętam, że miał zabójczą obsadę i nawet był zabawny, ale strasznie dużo pozmieniali.
O, tutaj znalazłam informacje: http://www.filmpolski.pl/fp/index.php/52976
Chociaż i tak z ekranizacji Chmielewskiej dobrze wspominam tylko "Lekarstwo na miłość".
Ysabell.
Hihi... a u mnie było dokładnie odwrotnie... początek mi się nię podobał, zaś końcówka była już ok ;)
OdpowiedzUsuńTo jak to był Teatr Telewizji, to ja chyba jednak nie widziałam...
Co do "Lekarstwa" to jak to był "Klin", to mi się nie podobało, a jak coś innego to też nie widziałam ;)