wtorek, 13 kwietnia 2010

Monika Szwaja: Gosposia prawie do wszystkiego



Informacje ogólne
Wydawca: Sol
Rok wydania: 2009
Liczba stron: 352
Wymiary: 144 x 209 mm
ISBN: 978-83-925879-3-4
Oprawa: miękka

Ocena
ocena ogólna: 2/6
fabula: 2/6
stopień wciągania: 2/6
uczucie własne: 2/6


Nie wiem czy to ja ostatnio jestem taka wybredna, czy mam nieszczęście trafiać na słabe książki? Sięgnęłam po Gosposię, bo mi się nazwisko Szwai rzuciło w oczy w bibliotece, myślałam, że będzie fajna...

Zaczęło się nawet obiecująco: Maria jest magistrem z widokami na doktorat, która odeszła z uczelni, aby wyjść za mąż i urządzić dom. Akcja zaczyna się w momencie, kiedy dom jest już urządzony, Maria zaś postanawia wrócić na uczelnię. Kiedy informuje o tym męża, ten wpada we wściekłość i rzuca nią przed siebie. Maria upada na kanapę i przekoziołkowuje przez nią, uderza głową o kolumienkę, co powoduje, że spada jej na głowę donica. W wyniku tego trafia na tydzień do szpitala. W trakcie pobytu tam, dochodzi do wniosku, że ma dosyć bycia służącą męża i postanawia od niego odejść. Potajemnie ucieka z domu, wyjeżdża z miasta i zostaje ekskluzywną gosposią.
Dotąd jest jeszcze ok, ale potem następuje totalne przekombinowanie fabuły. Maria trafia do domu producenta ekskluzywnej armatury łazienkowej, posiadającym trójkę dzieci. Postaci dzieci są przekombinowane strasznie: syn jest skinheadem, który to "Polska dla Polaków", "bijemy kolorowych" i wogóle obcokrajowców (w pewnym momencie akcji łamie nogę pewnemu Rosjaninowi - znajomemu Marii, który go później rozpoznaje po głosie), dwie córki zaś (młodsza 15, starsza pełnoletnia i poza domem) prostytuują się: młodsza ma sponsora adwokata, starsza sponsorów ma aż 3, rodziece oczywiści o niczym nie wiedzą...
Są jeszcze inne zawiłości, których nie chce mi się już opisywać. Generalnie książkę przeczytałam do połowy, resztę przekartkowałam i nie będę do niej wracać. Moim zdaniem jest beznadziejna. Nie jest to ani lekki i naiwny romans, który się łatwo czyta, ani głębsza lektura o problemach społecznych. To jest jakieś przekombinowane pomieszanie z poplątaniem. Nie polecam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...