Ocena ocena ogólna: 6/6 fabula: 5+/6 stopień wciągania: 5+/6 humor: 5/6 uczucie własne: 6/6 |
Żeby nie było, że czytam tylko fantastykę, to dzisiaj z innej beczki ;)
Wika jest dziennikarką telewizyjną, która nagle odkrywa, że jest w ciąży. Nie jest pewna kto jest ojcem, ani czy chce to dziecko urodzić. Okazuje się, że jeden z dwóch prawdopodobnych mężczyzn jest bezpłodny, zaś ojciec dziecka najchętniej chciałby nie mieć z nim nic wspólnego. Mimo tego Wika decyduje się urodzić.
Rodzice Wiki (a zwłaszcza ojciec) są oburzeni zaistniałą sytuacją, ojciec wręcz jej nakazuje znaleźć sobie męża, który stałby się ojcem dziecka, Wika jednak nie zamierza przejmować się jego zdaniem.
Tymczasem w czasie robienia reportażu, Wika poznaje Tymona. Zawiązuje się między nimi nić sympatii, która z czasem przeradza się w coś więcej. Niestety nic nie jest takie proste: Tymon ma żonę, z którą jest w separacji, która mimo tego nie chce zgodzić się na rozwód, Wika zaś nie jest pewna, czy Tymonowi nie będzie przeszkadzać wychowywanie nie swojego dziecka.
W końcu jednak udaje się rozwiązać wszystkie problemy, poród zaś, jak na zapracowaną reporterkę przystało, zaczyna się na wizji :)
Książkę tę bardzo polecam. Nie jest to typowy naiwny romans, ale coś o wiele, wiele lepszego. Jest napisana z wielkim humorem i czyta się ją świetnie. Polecam gorąco!
No, rzeczywiście, jest coś innego:)
OdpowiedzUsuńSzwaja całkiem sympatyczna jest, dopóki nie przesadziła ze swoistą nowomową w Zatoce Trujących Jabłuszek. Ale akurat to bardzo mi się podobało. Podnosi na duchu.
Zatoki nie czytałam, a z tych co czytałam to Zapiski... podobały mi się najbardziej, jeszcze kilka nie było złych ale już nie aż tak fajnych ;)
OdpowiedzUsuńMnie też "Zapiski..." podobają się najbardziej z całej Szwai, chociaż ja już przeczytałam wszystkie jej książki do tej pory. Ale inne też są dobre, nie powiem. Bardzo ją lubię.
OdpowiedzUsuń